Poszukaj w Google...

poniedziałek, 5 listopada 2012

Za co ten abonament?

Państwo nasze chce koniecznie dostać kasę z abonamentu RTV. Wymyślają cuda na kiju, zamiast wreszcie raz porządnie ten burdel ogarnąć i jedną sensowną ustawą posprzątać. Ostatnio analizowałem zasadność płacenia abonamentu w przypadku korzystania z kablówki i zagłębiłem się w zawiłości prawniczych pism spłodzonych przez KRRiTV. Mamy takie bowiem pisemko. W nim zaś stoi fragment:

"Odbiornikiem radiofonicznym albo telewizyjnym jest urządzenie techniczne dostosowane do
odbioru programu. Charakteru odbiornika nie mają: magnetofon, magnetowid i odtwarzacz
CD lub DVD, pozwalające na odtworzenie nagranej wcześniej audycji lub filmu, a także
telewizor nie podłączony trwale ani czasowo do żadnej instalacji umożliwiającej odbiór
programu, pełniący rolę monitora lub wykorzystywany wyłącznie do celów produkcyjnych"

Teraz przykład - klasyczny dla przeciętnego osiedla mieszkaniowego. W przykładowym mieszkaniu stoi sobie TV, model kilkuletni, bez dekodera MPEG-4, oraz dekoder kablówki cyfrowej, bo to XXI wiek i trzeba mieć w domu FullHD. Do dekodera wpięta jest instalacja antenowa operatora kablówki. Sam dekoder ma dysk twardy do nagrywania programów, jednakże samodzielnie telewizorem nie jest, bo brakuje mu ekranu. Zatem kabelkiem HDMI podłączony jest do naszego paroletniego TV, który to staje się w tym momencie monitorem. Zgodnie z zacytowanym powyżej fragmentem - nie jest więc telewizorem, bowiem nie podłączono do niego bezpośrednio instalacji antenowej, nie jest więc gotów do natychmiastowego odbioru sygnału telewizyjnego. Mówi o tym ten fragment pisemka KRRiTV:

"Opłaty abonamentowe pobierane są za używanie odbiorników radiofonicznych
i telewizyjnych. Przyjęto domniemanie, że osoba, która posiada odbiornik radiofoniczny lub
telewizyjny w stanie umożliwiającym natychmiastowy odbiór programu, używa tego
odbiornika. Z obowiązku wnoszenia opłat za używanie odbiorników nie zwalnia opłacanie
rachunków za korzystanie z telewizji kablowej czy z satelitarnych platform cyfrowych."

Nasz odbiornik nie jest w stanie natychmiast odebrać programu, bo jeśli dekodera nie włączymy (albo się popsuje) to nie mamy telewizji. Ostatnie zdanie nieco gmatwa temat, ale to taka sprytna zasłona dymna. Czym bowiem różni się TV podłączony kablem HDMI do komputera z kartą telewizyjną, od TV podłączonego tym samym kablem do dekodera kablówki z twardym dyskiem? NICZYM - w obu przypadkach jest monitorem. 



Aby jednak stało się całkiem śmiesznie - wkrótce miliony Polaków zostaną automatycznie zwolnione z opłacania abonamentu. Bez żadnej ustawy, bez wypełniania papierków itp. W momencie wyłączenia naziemnych nadajników telewizji analogowej - wszystkie telewizory bez wbudowanego dekodera MPEG-4 staną się monitorami, do których będzie trzeba podłączyć osobny dekoder. Zniknie "gotowość do natychmiastowego odbioru programu". I co wtedy rząd, poczta i telewizja zrobią? Co na to KRRiTV? 

Na zakończenie dzisiejszej notki - dla własnego świętego spokoju sugeruję użycie pistoletu do gorącego klejenia - wstrzykujemy ów klej w analogowe złącze antenowe naszego telewizora. Ono i tak w przypadku kablówki nie jest używane, a nikt nam wtedy na pewno nie zarzuci że sprzęt jest gotów do natychmiastowego odbioru programu.

Czy mam rację? Sądzę że tak, ale ponieważ w Polsce prawo interpretują urzędnicy jak im wygodnie w danej chwili - sami musicie rozważyć czy to co napisałem ma sens i czy z tego da się skorzystać. Powodzenia.