Poszukaj w Google...

piątek, 23 października 2009

RPO i raport o armii

Dzisiejsza Wirtualna Polska publikuje artykuł pod tytułem Wstrząsający raport RPO o stanie polskiej armii. Opisuje w nim różne straszne rzeczy jakie w wojsku się dzieją. Żołnierze nie mają dobrych butów, kombinezony muszą kupować sami itd... Przyczyny tego jednak nie odgadł ani RPO, ani dziennikarze Wirtualnej Polski. Postanowiłem więc całkiem gratis podać ją na tacy wszystkim ciekawskim.



Przyczyna problemów ma na imię Ustawa Prawo Zamówień Publicznych. W trosce o pieniądze podatników (jakby ktoś nie załapał - oksymoron - urzędnicy mają w dupie pieniądze podatników) zakupy publiczne są dokonywane w trybie przetargów. Aby przetarg można było ogłosić - trzeba jakiś niecały rok wcześniej zaplanować pieniądze w budżecie na rok w którym zakup ma nastąpić. Zaplanowanie to oczywiście jeszcze nie wszystko, warto też kasę fizycznie mieć bo samymi planami niewiele zwojujemy. No ale kasa jest, plan poczyniony. Pora na szalone zakupy.

Wojsko chce przykładowo kupić 20 tys. par butów i do tego np. 20 tys. kalesonów męskich. Ogłaszając przetarg musi opublikować SIWZ - Specyfikację Istotnych Warunków Zamówienia. Dokument ten powinien zawierać niezwykle szczegółowy opis pożądanych dóbr, bez wskazania konkretnego producenta, modelu wyrobu itp. Czyli buty opisujemy wysokością, rodzajem materiału na cholewkę, parametrami podeszwy itd. Oczywiście przy takiej ilości trzeba też podać że np. potrzebujemy w najpopularniejszych rozmiarach więcej butów, a w mniej popularnych - mniej. Statystyka pozwala to ładnie obliczyć. Przetarg zostaje rozpisany i publicznie ogłoszony - firmy chętne do wzięcia udziału wiedzą wszystko, z wyjątkiem kasy jaką zleceniodawca ma na zakupy.



Zaczyna się ostre główkowanie - na przetargach zarabia się potężne pieniądze, ale sam przetarg bardzo drogo kosztuje. Wojsko ma specjalne komórki zajmujące się ogłaszaniem i rozstrzyganiem przetargów - w każdej jednostce wojskowej zazwyczaj siedzi taki specjalista. Bierze on co miesiąc pensję, kosztuje jego urlop, sprzęt na którym pracuje, służbowa komórka, itd. Podobnie jest w firmach które startują w przetargach - one też zatrudniają ludzi którzy znają prawo zamówień i masowo produkują oferty do kolejnych przetargów. Ich stanowiska też kosztują, a więc podnosi to cenę w ofercie przetargowej. Sama procedura zgłoszenia oferty to droga przez mękę. Otóż Oferent musi dostarczyć precyzyjną dokumentację dotyczącą jego samego - wyciąg z KRS (o ile tam rejestrowany), referencje, certyfikaty, zaświadczenia z rozmaitych urzędów. Do tego mnóstwo papierków dotyczących oferowanego produktu - a więc certyfikaty, zaświadczenia, potwierdzenia itd. Jest to solidna księga, w prostych przetargach jedna firma potrafi złożyć zadrukowaną ryzę papieru.

Kiedy oferty wpłyną - jednostka ogłaszająca przetarg zaczyna wykonywać gigantyczną pracę - sprawdzenie ofert i ich wiarygodności, rzetelności, zgodności z SIWZ i dziesiątki innych dupereli. Kosztuje to czas i pieniądze. Po zakończeniu tych atrakcji następuje ogłoszenie zwycięzcy, lub unieważnienie przetargu. W pierwszym przypadku pokonani mogą się jeszcze całkiem długo odwoływać, w specjalnym Urzędzie, a potem w sądach. Nie będę się rozpisywał w szczegółach, bo nie o tym chciałem napisać. Wspomnę tylko że cała procedura przetargowa to kilka do kilkunastu miesięcy - bez odwołań.

Powrócę do kilku istotnych szczegółów z SIWZ - otóż nasze przykładowe buty to nielichy problem dzięki Prawie Zamówień Publicznych. Żołnierze którzy te buty nosić będą, wiedzą że idealne dla nich obuwie produkuje firma AAA. Robi je od lat, chodzą w nich cztery wielkie armie, wszyscy są zadowoleni. Żołnierze sygnalizują że takie buty też chcą. Specjaliści od przetargów nie mogą wskazać tego konkretnego producenta, opisują więc jak najstaranniej produkt którego oczekują, ale muszą to zrobić tak, by żaden oferent nie udowodnił im że faworyzują kogoś. W dokumentacji przetargowej określone są też warunki oceny ofert. Oferent wie że może dostać np. 30% punktów za krótki termin realizacji, 20% za dobrą gwarancję i 50% za cenę. Jednak takie ocenianie jest nieco niebezpieczne, dlatego dla świętego spokoju stosuje się jeden warunek - 100% cena. I tutaj leży pies pogrzebany.

Pojawia się firma BBB - oferuje buty które spełniają warunki idealnie, mają certyfikaty niezbędne i są o 10% tańsze. Zlecający przetarg ma dwa wyjścia - wie że firma BBB to krzak, wie że jej buty są do bani, może więc unieważnić przetarg. Naraża się jednak na odwołania, procesy, pisma i inne duperele - po co to komu? Premia poleci, bo przetarg nie rozstrzygnięty, do tego w magazynie obuwia pustki, wojsko lata boso, pismaki maja używanie. Przetarg więc klepniemy, wygrywa BBB, AAA chwilę poprotestuje, żołnierze dostaną buty. Po kilku tygodniach obuwie zacznie cieknąć, podeszwy zaczną odłazić, bo buty mimo certyfikatów wykonane są po prostu tak, aby proces produkcyjny był  jak najtańszy, a zysk jak największy. Nie rzucając na nikogo oskarżeń - przecieki na temat ilości kasy do wyjęcia nie są niczym rzadkim i dziwnym. Ustawianie przetargów to od lat coś normalnego w armii.

Skutkiem powyższego mechanizmu jest fakt gównianego wyposażenia wojska i MARNOWANIA OLBRZYMICH PIENIĘDZY. Przecież kupując 20 tys. par butów - musimy je gdzieś zmagazynować. Rozmiarówka określona jest statystycznie, więc część z nich prędzej zgnije w magazynie niż zostanie użyta. Prościej byłoby oczywiście kupować określony wzór obuwia od ręki u producenta, w konkretnym, potrzebnym rozmiarze i utrzymywanie minimalnych niezbędnych stanów. W XXI wieku to wcale nie jest takie trudne w realizacji. Do tego po prostu tańsze. Sprawa dotyczy oczywiście nie tylko butów i kaleson. Tak dzieje się w każdym przetargu i nie tylko w wojsku. Dopóki Prawo Zamówień Publicznych będzie obowiązywać - stan zastoju w wielu inwestycjach publicznych będzie trwał. Wystarczy zobaczyć jak wygląda budowa autostrad w oparciu o przetargi i wielomiesięczne odwołania. A autostrad jak nie było - tak nie ma, wojsko ma byle jaki sprzęt, stadiony budują się powoli, most Północny w Warszawie może wreszcie z 10 letnim poślizgiem powstanie...


Zdjęcie pochodzi ze strony: http://www.sortmund.pl/product-pol-228-Trzewiki-opinacze-kompanii-honorowej.html 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz