Poszukaj w Google...

środa, 13 kwietnia 2011

Zdrowieję

Złamanie obojczyka to paskudna rzecz. Mała kosteczka, będąca "zastrzałem" dla stawu barkowego - dopóki cała - jest ok. Jej pęknięcie to problemy o jakich nawet nie śniłem. Nie można się schylić, położyć, wstać, usiąść - bez bólu. Kichanie i kaszel też są bolesne i to cholernie. Gruźlik ze złamanym obojczykiem ma podwójnie źle. Jutro minie pełny tydzień od wypadku i już wiem że najbardziej przesrane są pierwsze cztery dni. Bolały mnie stłuczenia po upadku (sztywność kilku części ciała), plus ten nieszczęsny obojczyk. Ponieważ nie mam gipsu, tylko gustowną ortezę, tzw. ósemkę - czuję jak rusza się złamana kość. Dość głupie to uczucie. 


Fotka obojczyka

Byłem dzisiaj na kontroli ortopedycznej. Pan doktor mnie pracowicie wymacał, ocenił postępy, stwierdził ze jest ok i że za 7 dni to już w ogóle będę szczęśliwy. Może i tak, ale póki co jeszcze całkiem nieźle boli. Boli tylko przy dziwnych ruchach, a nie cały czas, więc poza zastrzykiem Ketonalu jaki dostałem w dniu wypadku - nie brałem żadnych prochów. Okazały się zbędne. 

Dostałem też swoje RTG - ślicznie na płytce, w specjalnym formacie diagnostycznym i w jpg. Zdjęcie powyżej wrzuciłem w pełnym formacie - można je sobie powiększyć i docenić jakość cyfrowego rentgena. Na mnie zrobiło to piorunujące wrażenie. No i co ciekawe - zero problemu z otrzymaniem. Myślałem że trzeba będzie płacić, albo dać swoją płytę, a tu proszę - 3 minuty i już jest. Na nośniku specjalny browserek, otwiera się fotka w przeglądarce internetowej, ale oczywiście łatwo wydłubać same pliki jpg. Ładne;-)


2 komentarze: