Poszukaj w Google...

środa, 14 lipca 2010

Kiszenie ogóra dla opornych...

Upały są. I jeszcze chwile będą. Na gorąco najlepszy jest browarek i/lub klima w serwerowni. Jest jeszcze jedna, tajna broń - kiszony ogórek. Powszechnie używany przez chłopstwo pańszczyźniane wieki temu w upalne dni. Mówię o ogórku ukiszonym, skiśniętym, czyli zepsutym;-) Nie o nędznej podróbce, czyli ogórku konserwowym, po czesku - "sterylizovany uhorek".

Aby pozyskać kiszonego ogóreczka - najprościej skoczyć do warzywniaka i kupić. Potem ładujemy go do lodówki i kiedy nam gorąco - pożeramy łapczywie. Przepis jak widać prosty, ale ma wadę - tracimy cudowny napój jakim jest woda z ogórków. Metoda druga zakłada więc pozyskanie słoika ogórków. Tutaj w grę wchodzi plądrowanie piwniczki mamy/babci/teściowej/sąsiadki celem pozyskania zielonej pychotki. Kiedy jednak nie mamy takich możliwości - uderzamy do metody trzeciej - SAMODZIELNE KISZENIE OGÓRA!

Sprawa jest prosta i nieskomplikowana. Aż sam nie wierzę że tyle lat bałem się zakisić. Poniżej zatem receptura - specjalnie dla pracowników działu IT;-)

Zaczynamy od zakupów - w tym celu należy udać się na pobliskie targowisko. Tam kupujemy ogórki gruntowe (specjalne do kiszenia), starannie wybierając niezbyt duże. Na początek proponuję ok. 2 kg. Do zakiszenia tej ilości - potrzeba ok. 5 słoików litrowych. Kolejnym zakupem jest świeży czosnek i ostatni tajny składnik - mieszanka do kiszenie ogórków w torebce;-) Produkują ją dwie firmy - InterJarek (nie wiem czy pan na K. ma jakieś udziały;-) i Appetita. Różnica w składzie jest znikoma, doskonale nadają się obie.




Fotki drugiej przyprawy znaleźć mi się nie udało;-( Wracamy do kiszenia. Po zakupach zasuwamy do domu i wstawiamy wiadro wody - ilość wody wyliczmy ze wzoru:

waga ogórków w kg  =  ilość wody w litrach ;-)

Następnie wodę solimy zgodnie z informacją na torebce mieszanki. Jest to zazwyczaj półtorej łyżki stołowej na litr (dla dwóch litrów najprościej wsypać trzy łyżki;-). Po osoleniu i zagotowaniu - wynosimy gdzieś żeby sobie spokojnie stygła. Bierzemy ogóreczki na warsztat - trzeba je bowiem starannie umyć w chłodnej wodzie i  usunąć resztki kwiatów. Słoiki też myjemy i układamy ogórki pionowo - tak aby nie były zbyt luźno (nie mogą wypływać po zalaniu). Sypiemy mieszankę na wierzch ogórków - ilość zgodnie z informacją na opakowaniu. Bierzemy nóż i kroimy ząbek czosnku na płatki - w zależności od miłości do czosnku - dodajemy do słoika od połowy, do całego ząbka.

Kiedy woda ostygnie tak, że można do niej włożyć spokojnie palec (to się nazywa ciepła woda;-) - za pomocą chochelki do zupy (aby nie narozlewać w całej kuchni) zalewamy ogórki solanką. Ustawiamy słoiki na tacy, upewniamy się że ogórki są przykryte wodą i żaden nie wypływa na powierzchnię i wynosimy tacę w spokojne miejsce. Nie powinno być zbyt chłodne, ale też nie może to być balkon w upale. Przykrywamy ściereczką słoiki aby nieco ograniczyć dopływ światła. Nasze babki używały do kiszenia ogórków kamionkowych beczułek, ale to obecnie towar deficytowy.

Po dwóch dobach zakręcamy słoiki, a po trzeciej możemy schować ogóreczki do lodówki, aczkolwiek zalecam aby się z tym nie spieszyć. Jeśli ktoś lubi ogórki małosolne (fuj) - to może słoik z ogórkami schować do lodówki już po 24 godzinach od ukiszenia - wówczas kiśnięcie zostanie przerwane i ogórki pozostaną małosolne (błeee). Teraz mały cheat - jak ktoś ma ostre ciśnienie i chce szybciej mieć kiszone ogórki - można nożem ściąć im oba końce, tak aby solanka miała łatwiejszy dostęp do środka ogórka. Wystarczy ściąć ok 0,5 cm końca ogórka;-) Po takim zabiegu małosolne są po ok. 6h a kiszone po 24. Jednak cheaterom dziękujemy - ogórek nacinany jest trudniejszy w spożyciu - bo przy próbie ugryzienia strzela wodą z drugiego końca.

I oto mamy gotowy produkt na upalne dni. Koszt produkcji jest żaden, nakład pracy minimalny, a satysfakcja ogromna. Oprócz ogóreczka zyskujemy też bezcenną wodę z ogórków - niezastąpiona na poranny ból głowy;-) Zawsze też możemy trzymać słoik ogórków na podorędziu w serwerowni ;-)

7 komentarzy:

  1. Wow, widzę, że stałeś się niezłym specem od kiszenia ogóra ;]

    OdpowiedzUsuń
  2. Praktyka czyni mistrza;-) A nagroda w postaci zimnego ogóra kusi;-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Masz zimnego ogóra? Godne pozazdroszczenia w tej temperaturze.

    OdpowiedzUsuń
  4. Jedni mają zimnego Lecha, inni zimnego ogóra;-)

    OdpowiedzUsuń
  5. phi... mieszanka do kiszenia ogóra
    to jak "pomysł na..." od jakiegoś producenta pożywienia w proszku

    należy mianowicie na targu zanabyć oprócz czosnku...
    korzeń chrzanu, pęczek kopru (nie koperku!), poszukać wśród znajomych porzeczki (najlepiej czarnej) i ukraść z niej parę liści
    no i do kiszenia najlepiej się nadaje sól kamienna (z Kłodawy mi najbardziej podchodzi), ale trzeba uważać bo na dnie garnka z wodą pojawi się piasek!

    czosnek kroimy najlepiej na połowę, a nie na plasterki
    do tego kawałek chrzanu... na słoik 900ml (ech te unijne modyfikacje) wystarczy kawałek wielkości ząbka czosnku, gałązka kopru (mogą być całe - liście, łodyga i kwiaty) i jeden liść porzeczki

    no i układanie ogórków... ciemny koniec jest gorzki, więc dajemy go na dół ogóra... goryczka nie spływa wtedy na część jaśniejszą i możemy się cieszyć pełnym i zróżnicowanym smakiem ogórka

    z resztą przepisu mogę się zgodzić, bo i tak wszystkich tajemnic kiszenia nie będę zdradzał

    wieloletni praktyk kiszenia ogóra :P

    OdpowiedzUsuń
  6. Mój przepis jest dla IT - gdzie wszystko musi być podane ściśle. A nie gałązka kopru;-) Poza tym nie wspomniałeś o białej gorczycy;-)

    Jak poćwiczę na gotowcu (który jest naprawdę niezły) to przejdę na wersję naturalną;-)

    OdpowiedzUsuń
  7. tak czytam i nie daje wiary... do dzisiaj inaczej kisze ogóra w rytm "bo do tanga trzeba dwojga..." ;)

    OdpowiedzUsuń