Poszukaj w Google...

piątek, 27 czerwca 2014

Fort du Hackenberg

O zwiedzeniu Linii Maginota marzyłem od dawna. Pierwsza szansa pojawiła się jakieś 7 lat temu, ale z racji ulewnego totalnie deszczu - przepadła. Druga nadarzyła się dopiero teraz, podczas wizyty w Thionville we Francji. Dla tych którzy nie wiedzą - Francuzi wybudowali linię umocnień i fortyfikacji, będącą najpotężniejszym tak spójnym systemem bojowym na świecie. Nie wiedzieli wtedy jeszcze że była to dopiero pierwsza wojna, ale faktem jest że stracili na niej ogromną liczbę mężczyzn. Zbudowali więc linię aby zmniejszyć dysproporcje sił z wojowniczym, niemieckim sąsiadem. Francuzów było bowiem tylko 39 milionów, a Niemców 70. Dobrze zbudowane umocnienia pozwalały niewielkiej armii skutecznie odpierać i wiązać walką siły wielokrotnie liczebniejszego przeciwnika, do czasu zorganizowania mobilizacji. 

Ktoś może powiedzieć że to tylko teoria, a linia okazała się wielką przegraną II wojny światowej i niemieckiego rajdu pancernego. Oznaczać to jednak będzie że osobnik taki jest niedouczony;-) Francuzi nie mogli bowiem zbudować linii w pełnej krasie na granicy z Belgią, aby nie zadrażniać stosunków z tym krajem, nie mogli też przewidzieć że Niemcy zastosują Blitzkrieg i zdobędą Belgię bez większego problemu (o cenie 9 milionów ówczesnych franków za kilometr linii nie wspominam). Sama jednak Linia Maginota doskonale sprawdziła się na alpejskim odcinku. Tam Duce Mussolini musiał obejść się smakiem - jego 450 tysięcy doborowych żołnierzy nie było w stanie pokonać ok. 20 tysięcy ukrytych w blokach bojowych Francuzów. Niemcy mimo manewru z wejściem przez Belgię, też nie mieli łatwo i dopiero kapitulacja Francji wyłączyła Linię Maginota z czynnej walki. Po wojnie rola linii była mocno umniejszana i określano ją jako zbędną i niewykorzystaną w pełni. Biorąc pod uwagę że przydała się też Niemcom - wcale taka zbędna nie była;-)

Niedaleko Thionville, w wiosce o nazwie VECKRING (kod pocztowy dla nawigacji - 57920) znajduje się droga dojazdowa do Ouvrage du Hackenberg, czyli Fortu du Hackenberg. Droga jest wąska, jednokierunkowa i kręta. Przed samym fortem znajduje się duży parking, bez kłopotu da się zaparkować. Zwiedzanie dostępne w kilku językach, niestety bez polskiego, nie są też dostępne audiodeskryptory (przynajmniej w 2014 roku). Jeśli więc nie władacie francuskim/angielskim/niemieckim - będzie dużo trudniej. 

Link do strony fortu - http://maginot-hackenberg.com/. Są na niej informacje o cenach i terminach zwiedzania.


Samo zwiedzanie wymaga pewnych przygotowań. Po pierwsze trzeba przybyć na miejsce około 14:00 (w sezonie letnim) i przygotować 10 Euro i ciepły polar. W środku panuje stała temperatura około 12 st. C i jest dość wilgotno. Nie są potrzebne latarki, ale jeśli ktoś chce fotografować (wolno fotografować i filmować bez ograniczeń) to warto zaopatrzyć się w dobrą lampę błyskową. Fotki z komórki szału nie robią - sam fotografowałem Samsungiem Note 3 - efekty widać (nie chciało się lustra targać;-). Można też przyjechać nieco wcześniej i pieszo obejść stanowiska bojowe poszczególnych bloków, ale trasa nie jest zbyt dobrze oznaczona. Warto zabrać ręczną nawigację na taki spacer i przygotować się na ból nóg;-)

Podczas zwiedzania wnętrz najpierw przejdziemy przez różne pomieszczenia użytkowe - szpital, agregatownia, wentylatornia, kuchnia, a następnie można zapoznać się z dużą wystawą broni i wyposażenia żołnierzy wszystkich niemal stron konfliktu. Następnie czeka nas przejażdżka podziemną kolejką, na dystansie ok. 3-4 km. Mocno wieje i bardzo hałasuje;-) Kolejka dowozi nas do bloku bojowego gdzie  wspinamy się po schodach 30 metrów w górę i zapoznajemy się z wyposażeniem taktycznym - jest działająca wysuwana wieża bojowa z haubicą 135 mm! Krótki spacer po powierzchni do drugiego bloku bojowego i powrót tą samą kolejką. Tak wygląda zwiedzanie tego obiektu w pigułce;-)

Fort du Hackenberg jest największym zespołem bojowym w całej Linii Maginota i składa się z 19 bloków. Wszystko to ukryte jest w systemie pagórków (górek) obecnie obficie porośniętych lasem. Zasadniczo nic nie widać z zewnątrz. Wszystkie bloki połączone są podziemnymi korytarzami po których kursuje kolejka elektryczna. Teraz najważniejsza informacja - to wszystko działa i jest w pełni sprawne. Nie zostało zniszczone/wysadzone/przerobione. Linia nadal należy do francuskiej armii i jest udostępniona stowarzyszeniu które oprowadza turystów i dba o utrzymanie obiektów. Niczego nie trzeba sobie wewnątrz wyobrażać - wszystko pokazuje przewodnik i demonstruje działanie. Widać jak wysuwa i obraca się głowica bojowa, działa system wydawania rozkazów, sprawna jest kolejka podziemna.

Sama linia w momencie powstawania była bardzo nowoczesnym obiektem. Miała toalety i prysznice (to nie był standard we francuskich domach wtedy) z bieżącą wodą, elektryczne ogrzewanie, nawet elektryczną obieraczkę do ziemniaków. Prąd pobierany był z zewnętrznej sieci a w momencie przejścia w tryb bojowy - generowały go cztery potężne diesle instalowane normalnie na okrętach podwodnych. Co ciekawe - służba w forcie nie różniła się wiele od tej na okręcie podwodnym - załoga nie widziała słońca przez 4 tygodnie - do kolejnej zmiany. Aby żołnierze nie popadali w depresję - mieli solarium ze specjalnymi lampami. Spanie było rotacyjne - też jak na okręcie podwodnym - czyli jedno łóżko służyło trzem żołnierzom. Zawsze któryś na nim spał. Do tego "wypasu" doliczyć trzeba pełną obsługę medyczną i stomatologiczną. Był nawet aparat Roentgena!

Jednocześnie służbę w Forcie du Hackenberg pełniło 1200 żołnierzy. Każdy z nich dostawał codziennie wyżywienie dobrej jakości (co ciekawe oficerowie płacili za jedzenie), oraz pół litra piwa. Na terenie fortu znajdował się nieduży browar - wydawał on codziennie w sumie 600 litrów piwa. W podziemiach znajdowały się olbrzymie magazyny z zapasami pożywienia, wody, ropy i amunicji. Miały wystarczyć na trzy miesiące walki, bo na tyle obliczono utrzymanie Linii Maginota. Miała ona po prostu wiązać siły przeciwnika i dać czas na mobilizację armii. Podczas walki, kiedy wszystkie bloki bojowe otwierały ogień do wyznaczonych celów - na minutę zużywano cztery tony amunicji! Niesamowity jest ogrom, rozmach i logistyka tego obiektu.

Gorąco polecam osobiste zwiedzenie tych umocnień - robią wrażenie nie mniejsze niż egipskie piramidy. Rozmach i niesamowite wykonanie zapierają po prostu dech w piersiach. A kiedy nasycicie oczy i inne zmysły - niedaleko jest Verdun - miejsce słynnej długiej bitwy z I wojny światowej...

Na zakończenie dzisiejszej notki - zestaw fotek z telefonu;-) Wystarczy kliknąć, a poniżej kilka fotek na zachętę;-)












Brak komentarzy:

Prześlij komentarz