Dzisiejsza prasa doniosła o potwornym i bestialskim ukaraniu kilku firm przez państwo nasze. Firmy bowiem kłamały w swoich reklamach. Kłamczuszki jedne... Więc Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów pogroził im najpierw, a potem zebrał z kopa. Dziewięć melonów - ładna sumka. I co się z nią stanie? Ano trafi ona do budżetu państwa, czyli w czarną dziurę. UOKiK może w przyszłym roku cząstkę z tego zobaczy na swoim koncie. Czyli na wprowadzających w błąd reklamach - zamiast konsumenci - zyskał skarb państwa. Czy to słuszne? Otóż nie...
Klienci którzy dali się nabrać i teraz turlają się z niekorzystnymi dla nich zakupami, szczególnie jeśli są to długoterminowe umowy - jak w przypadku usług telekomunikacyjnych - pozostali ze swoim problemem. O ileż słuszniejszą karą było by nakazanie naprawienia szkód. I dopiero ten nakaz podeprzeć groźbą wielomilionowej kary. A tak to jest jak zwykle - klient trzyma rączkę w nocniku, urzędnik który ma go chronić ma poczucie świetnie wypełnionego obowiązku, firma wrzuca karę w koszty bo ma złowionego jelenia na dwuletniej umowie. I to niejednego jelenia...
Kocham ten kraj, ale czasem mnie naprawdę szlag trafia...
Pełna treść artykułu o którym piszę:
Kliknij tutaj
Również kocham ten kraj, ale państwa nienawidzę.
OdpowiedzUsuńPodobny bezsens ma miejsce w kolejnym odcinku serialu "Sejmowa Komisja Śledcza". Nazywa się to "afera hazardowa", a chodzi o złupienie kolejnych podatków od ludków. Jakoś nikt nie wpadł na zlikwidowanie państwowego Totolotka :) A ludzi uzależnionych od tej gry hazardowej jest w Polsce od zatrzęsienia. Składek na ZUS też nikt jeszcze zakazał, a przecież to też hazard (zakładam się z tą instytucją, czy dożyję 65 czy nie) i wyrzucam potworne pieniądze na tę grę.