Nadszedł 20.07, poniedziałek. Wstałem rano, zrobiłem sobie kawę i przygotowałem niezbędne narzędzie - moja tajna broń - Nokia E51 z zainstalowanym oprogramowaniem nagrywającym rozmowy. Nagrywam "w trosce o najwyższą jakość obsługi" mnie jako klienta.
Na pierwszy ogień Era - BOK się zgłasza, rozmowa z konsulem płatna 1 zł - spoko. Zgłaszam problem, okazuje się że 10.06 wysłano ów tajemniczy "komplet dokumentów" do Orange i od tamtej pory ślad po nim zaginął. Nikt nie sprawdził statusu bo przecież po co? Klientowi komóra działa? Działa! No to co że na tymczasowym numerze, skoro płaci? No to co że juz dwie faktury mu wystawiliśmy, no to co że obie z błędami, no to co że w umowie ma zapisane że mamy mu przenieść ten numer?
Dobra, zadzwonimy do Orange i zapytamy co tam u nich. Oczywiście rozmowa też płatna 1 zł - konsul nie siedzi tam na darmo... I co ciekawego się dowiedziałem? Sam cymes - pani konsul po połączeniu stwierdziła że przeniesienie numeru nie doszło do skutku bo nie zgadzał się numer dowodu osobistego. Spytałem czemu się nie zgadzał i z czym? No w kwitach się niezgadza bo Orange ma stary numer z zielonej książeczki, a ja mam nowy dowód (pewnie widziała nowy numer w kwitach z Ery). Spytałem pani dlaczego mam w ichnim systemie stary numer dowodu, skoro dwa lata temu, przy przedłużeniu umowy w salonie oglądali mój nowy dowód? Pani nie wie, ale chętnie poprawi jak podam nowy numer. Podałem. Pani poprawiła i natychmiast stwierdziła że nie dostali żadnych dokumentów od Ery i ostatni kontakt z nimi był 3.06 - podczas pytania o gotowość techniczną. Zaczęło robić się naprawdę ciekawie.
Jeszcze jeden telefon do Ery i żadanie wzięcia się do roboty w podskokach. Era obiecała że wyśle monit ponownie. Dobrze... Przy okazji zażądałem zwrotu moich złotówek wydanych na rozmowy z konsulami. Oddali od ręki. Aż się zdziwiłem.
Nadszedł 22.07 - środa. Wstałem rano, zrobiłem sobie kawę i wyciągnąłem Nokię. Sprawdzimy co tam slychac w mojej sprawie. Najpierw Era - raportują że 21.07 wysłali "komplet dokumentów". No to teraz do Orange - "tak, dostaliśmy dokumenty z Ery i zarejestrowaliśmy je w systemie - 22.07". Dobra nasza, myslę sobie - teraz to już z górki. Poczekam ze dwa dni i zobaczymy co dalej...
Nadszedł 24.07 - piątek. Wstałem rano, zrobiłem sobie kawę i wyciągnąłem Nokię. Testujemy. Telefon do Orange - okazuje się że dostali jednak tylko pytanie o techniczną możliwość przeniesienia numeru. Sprawdzam w Erze co wysłali - twierdzą że "komplet dokumentów". Więc pytam co on zawiera. Po ciężkich bólach okazuje się że zaświadczenie o technicznej możliwości przeniesienia numeru, oraz "standardowe pełnomocnictwo". Orange twierdzi że licznik wypowiedzenia nie został uruchomiony. Ręce opadają. Era twierdzi że wysłała wszystko co niezbędne, Orange że dostał to co dostał i póki co to nadal jestem ich klientem. Żeby było zabawniej - Orange odwołał się od obowiązku rozpatrzenia wniosku w 24h i ma na to 2 tygodnie. Czyli zabawa może trwać całkiem długo.
Jeżeli przed 18.08 umowa w Orange nie zostanie skutecznie wypowiedziana przez mojego pełnomocnika - czyli Erę - wystartuje kolejny okres rozliczeniowy. Jeśli zaś przez 18.08 uda się Erze umowę wypowiedzieć - to przeniesienie numeru nastąpi dopiero 18.09. Przypomnę że umowę z Erą podpisałem 3.06 i liczyłem się z czasem na przeniesienie do 18.07. To co wyprawia Orange z Erą woła o pomstę do nieba. Wychodzi na to że przeniesienie numeru potrwa pół roku...
Stan na chwilę obecną jest taki że płacę dwa abonamenty, dwóm operatorom. Nie mogę normalnie korzystać z telefonu w Erze bo mam tymczasowy numer, którego nie chcę propagować, a nie chcę dzwonić z ukrytym numerem. Noszę aktualnie przy sobie trzy telefony (bo jeszcze służbowy) - co jest lekko upierdliwe.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz