Poszukaj w Google...

poniedziałek, 14 grudnia 2009

"Malarze" ścienni...

Pokręciłem się dzisiaj trochę po mieście samochodem. Oczywiście jazda autem = stanie w różnych koreczkach. Mniejszych, większych, ale jest czas na porozglądanie się wokół. Wzrok mój przykuły odnowione niedawno elewacje kilku bloków. Żadne tam dzieło sztuki, styropian, tynk klejowy i nieco farby, ale dobrze dobrany kolorek robił swoje - wyglądało to ładnie i czysto. Jak na moje oko laika, to remont zakończył się niedawno. Niestety - jakieś zapewne małoletnie skurwiele, wymalowały na tych nowych ścianach swoje tagi. Oczywiście sprejem. Ot tak, bo za ładnie było i źle się czuli, więc nanieśli swoje logo i jest kul.

Otóż nie jest i nie będzie. Oznaczanie ścian swoim tagiem to zachowanie prymitywne, prostackie i po prostu głupie. Tag jest komunikatem "to mój/nasz teren". Podobnie robią psy - obsikując rogi budynków. Też znaczą swój teren. Koszt pomalowania ściany jest dość łatwy do obliczenia. Puszka farby, z etykiety odczytać na ile starcza metrów kwadratowych i już. Jeśli jednak doliczymy do tego  robociznę, czas przygotowania ściany do malowania, operacje i materiały niezbędne do właściwego przygotowania - to powstaje kwota idąca w dziesiątki tysięcy złotych.

Jeden sprejujący wypierdek niszczy czyjąś pracę. Sąd, nawet jeśli takiego buca się złapie, nie skaże go na dotkliwą karę. W ramach wykroczenia zazwyczaj się takie sprawy kończą. Tymczasem zniszczenie ściany budynku to nie jest jakiś tam wybryk chuligański. To jest zniszczenie czyjejś własności. Za to powinna być konieczność zadośćuczynienia - naprawy swojego złego zachowania. I to nie poprzez maźnięcie innym odcieniem, tak aby zakryć bohomaza. Bo niestety widać zamalowanie. Karą powinno być odtworzenie stanu poprzedniego w 100%!!! Oczywiście na koszt takiego delikwenta, a najlepiej przy częściowym wykorzystaniu jego pracy - o czym dalej...

U mnie na osiedlu jest ładny płotek z cegły klinkierowej. Oczywiście jakiś pomiot musiał srebrnym sprajem wysmarować zestaw czterech liter, zapewne jedynych jakie w szkole opanował. Cegła klinkierowa jest zniszczona. Tego się usunąć z niej nie da, zamalowanie też nie wchodzi w grę. Wokół nas takich "dzieł" są setki, tysiące. Staliśmy się na to odporni - a to źle. Trzeba zauważać, trzeba pilnować, trzeba piętnować. To nie są nieszkodliwe wybryki. To przestępstwo. Bezmyślne niszczenie czyjegoś mienia jest sygnałem - osobnik tak się zachowujący nie ma odpowiedniego systemu wartości. To trzeba naprawić.

Marzy mi się coś w rodzaju obozu pracy przymusowej. Każdy ćwok przyłapany na mazaniu sprayem po czyjejś własności, powinien być skazywany na odpracowanie tego co zniszczył w brygadzie pracy przymusowej. Brygada miałaby w pierwszej kolejności za zadanie, odtwarzanie ścian pomazanych przez podobnych im ciołków. Może to miało by wychowawcze działanie. Swoją drogą bezstresowe wychowanie i dostępność farb w puszkach to nie jest najlepsza kombinacja...

5 komentarzy:

  1. Też mnie to wkur.... denerwuje strasznie. Nie mamy chyba jednak nawyku poszanowania własności. Tyle lat komuny zrobiło swoje. Niby minęło 20 lat od słynnej "zmiany ustrojowej", ale poszanowanie własności niestety nadal mamy w znakomitej większości (ot, demokracja) w dupie. Jak to mówiła moja nauczycielka w liceum - "teraz to się dzieci hoduje, a nie wychowuje". Do starych PRLowskich zasad ("a bo to moje?") dodano nutkę marksizmu kulturowego i mamy efekty.

    OdpowiedzUsuń
  2. Pański post jest bardzo ciekawy, a jego tematyka pasuję do projektu edukacyjnego jaki narzuca mnie i moim rówieśnikom MEN. Czy w związku z tym mogłabym go wykorzystać do celów edukacyjnych. Post może zostać skredytowany lub nie, wedle pańskiego życzenia. Z powodu bliskiego terminu prezentacji projektu brak odpowiedzi pozwolę sobie uznać jako zgodę. Z góry dziękuję.

    OdpowiedzUsuń
  3. Tak, pozwalam na jego wykorzystanie. Nie ma problemu.

    OdpowiedzUsuń
  4. Dziękuję. W jaki sposób ma być skredytowany?

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie ma to da mnie znaczenia.

    OdpowiedzUsuń