Jeśli ktoś jeszcze nie widział filmu o spisku żarówkowym to serdecznie polecam. Najlepiej zrobić teraz przerwę, obejrzeć go i wrócić do lektury tej notki. Pokażę bowiem przykład takiego działania, wraz z opisem jak się nie dać wydymać. Wydymać, bo inne słowo nie pasuje.
Ci co mnie znają wiedzą że lubię auta francuskie. Są solidne, trwałe i niezawodne - ale tylko tam gdzie to istotne ze względu na bezpieczeństwo. Tam gdzie można sobie zaoszczędzić - tam francuska motoryzacja wyje i piszczy (bez względu na markę konkretną). Aktualnie ujeżdżam Citroena C4 Grand Picasso, pisałem zresztą na blogu o nim kilka miesięcy temu, kiedy raczyła się popsuć klamka tylnej klapy. Myślałem że temat został przeze mnie definitywnie zamknięty, ale byłem w błędzie.
Jechałem do klienta i miałem w ręku pewne rzeczy, które chciałem do bagażnika schować. Zazwyczaj są to przedmioty wrażliwe na ciecze, stąd nieco mi się spieszyło. Jakież było moje zdziwienie kiedy w ręku została mi cała listwa ozdobna. Po prostu z cichym trzaskiem pękło sześć mocowań śrub które toto trzymają i dwie spinki. Ot tak sobie, przy lekkim pociągnięciu do góry, co robiłem do tej pory tysiące razy otwierając bagażnik. No pięknie...
Tak jak widać na fotkach - jakiś kompletny bęcwał zaprojektował "wsporniczki" na których osadzone są śruby, z minimalnym punktem styku. Element wykonany jest z ABS które jest dość kruche. Wystarczyło by zrobić te wsporniki nieco grubsze, bardziej masywne z większą powierzchnią kontaktu i problemu by nie było. Z tego co wiem - nie jestem pierwszy, ani jedyny, któremu listwa owa została w rękach. Teraz będzie najlepsze. Usiądźcie wygodnie, oprzyjcie się, bo pod kolejnym zdjęciem znajdziecie ceny.
Gotowi? Nowa listwa, tak samo kiepsko wykonana, kosztuje 514 zł brutto i jest elementem do lakierowania! Jako że to plastik - wymaga specjalnego podkładu i dorobienia koloru. W sumie najmarniej ze 250 zł za malowanie tego kawałka. Suma robi się imponująca. Dla porównania - dwa resory do Żuka z tulejami i strzemionami kosztują 414 zł i ważą tyle co grzechy młodości - czuć w reku kawał stalowego mela. Jak można kurwa żądać za plasticzek, fabrycznie spierdolony takich pieniędzy?!?!
Nie byłbym sobą gdybym im zapłacił. Naprawdę nudzi mnie poprawianie fabryki i to że ciągle muszę to robić. Nie ma jednak wyjścia, trzeba naprawić. Pierwsza koncepcja to mata szklana i żywica epoksydowa. Wiem o jednym C4 z takim rozwiązaniem i wiem że się sprawdziło. Porozmawiałem jednak z moim mechanikiem, który własnie kleił tak listwę i zeznał że to bardzo upierdliwa i czasochłonna robota. Pojawiła się więc koncepcja z klejem do szyb. Za 39 zł w sumie kupiłem klej Wurth i specjalny podkład który go aktywuje i poprawia przyczepność.
Najpierw starannie wodą z mydłem, za pomocą pędzelka umyłem całą listwę od środka. Po wysuszeniu - odtłuściłem benzyną ekstrakcyjną. Później delikatnie za pomocą lutownicy zamocowałem wyrwane wsporniki na miejscach - tak aby się trzymały na chwilę. Następnie specjalny ów podkład i jakieś 10 minut czekania. Na koniec klej do szyb. Wyciskałem go z tuby i szeroko nanosiłem aby solidnie zamocować owe wsporniki na jak największej powierzchni. Na koniec zaś uważnie obejrzałem klamkę z elektroswitchem i odkryłem że ona dlatego luźno lata, bo dawno temu pękły jej ograniczniki przy osi obrotu. Jako że klej do szyb jest odrobinę elastyczny, a "obrót" klamki to raptem może jeden stopień - za pomocą kleju pacnąłem dwie kropki przy klamce. Nie powinna już latać na wszystkie strony.
Na koniec rękawiczka chirurgiczna i pracowita palcóweczka aby ładnie klej wyglądał. Czas wiązania to kilka godzin, potem nie ma siły która była by w stanie oderwać jedno od drugiego;-) Mam nadzieję że ta metoda okaże się długotrwale skuteczna i przyda się jeszcze komuś kto chce naprawić urwaną listwę w swoim C4...