Poszukaj w Google...

czwartek, 26 maja 2011

ZUS - WTF?

Ponarzekałem ostatnio na Pocztę Polską i listonoszy. Instytucja ta nie próżnowała - mój ulubiony listonosz zostawił mi kolejne awizo, podczas gdy oczywiście byłem w domu. Odbiór poszedł nadspodziewanie szybko i przyjemnie, tym razem nie była to jednak paczka, a pismo z ZUS. Zwrócili mi moje zwolnienie lekarskie L4 celem uzupełnienia danych. Dobrze że jestem jeszcze młody i mam mocne nerwy. Oto bowiem przykład wyjątkowej bezczelności  urzędniczej - pacjent na zwolnieniu ma latać i szukać lekarza który wystawił mu zwolnienie na druku zaakceptowanym przez ZUS (i zapewne ZUS owego lekarza stosowną broszurką poinformował jak się  ów druk wypełnia). Zdaniem ZUS ja mam wiedzieć czy zwolnienie jest dobrze wypełnione czy źle!

Traf chciał że była akurat środa - jedyny dzień kiedy przyjmuje lekarz który wystawił mi ów kwit. Pojechałem więc do szpitala MSWiA aby móc uzupełnić dokument. Oczywiście próba szybkiego wjazdu do gabinetu spaliła na panewce, musiałem poczekać jakiś kwadrans. Lekarz był wielce zdziwiony, ale uzupełnił brak. Przepraszam jednak nie powiedział. Mając w ręku poprawiony świstek - zadzwoniłem do ZUS na podany w piśmie numer z pytaniem - co dalej? Pani zawinszowała sobie posiąść kwitek pocztą. Zmełłem dźwięczną "kurwę" pod nosem i pojechałem na pocztę. Tam kupiłem kopertę i opłaciłem list priorytetowy i polecony - 4,15 zł poszło. Do tego bilet dobowy za 9 zł - abym mógł eskapadę do szpitala uskutecznić. Czemu to ja mam za to zapłacić że lekarz się zapomniał i nie wpisał - uwaga - daty wystawienia dokumentu? ZUS postępuje tutaj bardzo cwanie - opierając się zapewne na jakimś wewnętrznym przepisie i zwraca L4 do chorego mimo że on nie jest stroną w tej sprawie zupełnie. Ale w pisemku jest napisane - nieuzupełnienie i niezwrócenie - skutkuje brakiem wypłaty zasiłku chorobowego. Gdyby nie to że kasa owa jest mi raczej potrzebna - zwróciłbym niepoprawione zwolnienie do ZUS z informacją żeby mnie w dupę pocałowali i zwrócili się do wystawcy dokumentu. W końcu na owym L4 jest pieczęć szpitala i lekarza. Szpital powinien lekarza do poprawienia pobudzić i potrącić mu z poborów koszt odesłania zwolnienia do ZUS.

Ciekawe co by było gdybym owo zwolnienie miał wystawione np. w innym mieście? Albo nie miałbym złamanego obojczyka (no już zrośnięty), tylko obie nogi? Czy ktoś w tym pieprzonym ZUS ma mózg i go używa, czy też zatrudniają wyłącznie takich co mają tunel powietrzny między uszami? Kto odda mi moje 13 zł? Niby to niewiele, ale chodzi o zasadę. Obywatel jest obciążany kosztami czyjejś niekompetencji - wystarczy że płacę podatki, za jednostkowe przypadki dopłacać nie mam zamiaru. Dlatego sporządziłem pisemko do Wydziału Zasiłków ZUS z żądaniem zwrotu mi 13 zł i 15 gr. Niech się cieszą że żądam tylko tyle - mogłem pojechać taksówką... Jak dostanę odpowiedź - będzie notka.  



wtorek, 24 maja 2011

Poczta Polska - kłamcy i nieroby

Z utęsknieniem czekam dnia w którym polski rynek pocztowy zostanie uwolniony. I zacznie się prawdziwa konkurencja, a moloch na glinianych nogach, czyli nasza kochana Poczta Polska z hukiem upadnie. I w nosie mam że tysiące prawdziwych, rdzennych polaków straci pracę, a taka zasłużona dla kraju firma runie. Takiej ostoi leni i nierobów nie ma chyba w Polsce drugiej. Niech upadnie czym prędzej - bo to sami pracownicy tej instytucji są winni temu, jak są postrzegani oni i ich pracodawca przez naród. Powiedzenie że się pracuje na poczcie - wzbudza obecnie tylko uśmiech politowania, a przed wojną był to szanowany pracodawca i prestiżowa praca. Dziś pozostały już tylko wspomnienia dawnej świetności i kilkusetletniej historii. 

poniedziałek, 23 maja 2011

Laryngofon

Z racji istnienia zapotrzebowania społecznego - dziś o laryngofonach. W Google próżno szukać wiedzy o nich - wszędzie mamy wklejkę zaczynającą się od zdania: "Laryngofon to specyficzna odmiana mikrofonu wyróżniająca się tym, że jego membrana nie jest pobudzana przenoszoną przez powietrze falą dźwiękową, tylko drganiami skóry na szyi w pobliżu krtani." Pochodzi zapewne pierwotnie z Wikipedii i kopiowana jest gdzie popadnie. Postanowiłem więc temat przybliżyć.

Racal Clansman RT

czwartek, 19 maja 2011

Bankowość mobilna w Millennium

Trochę się nam nie ułożyła współpraca z bankiem Millennium, o czym pisałem kilka miesięcy temu. Początkowy mój zapał skutecznie ostudziły pokrętne systemy i męczące procedury - oczywiście w trosce o moje bezpieczeństwo. Stąd też konto to używane jest tylko jako portfel na bieżące zakupy. Raz w miesiącu przelewam tam odliczoną kwotę i za te pieniądze kupujemy z żoną to co niezbędne do jedzenia przez cały miesiąc. W tej roli konto się sprawdza. Nadal najbardziej irytuje mnie logowanie się do systemu za pomocą:
- numeru klienta (osiem cyfr)
- hasła klienta (wyłącznie numeryczne)
- losowych cyfr z Pesel lub numeru dokumentu.



środa, 18 maja 2011

PałerPoint i problem

Ostatnio natknąłem się na taki komunikat w Power Point:

"Program Powerpoint nie może wyswietlić niektórych fragmentów tekstu, obrazów lub obiektów na slajdach poniewaz zostały one uszkodzone" i coś tam dalej.

Wyświetlone zostają białe slajdy, lub brakuje tylko częśći zawartości. Problem dotyczy tylko Office 2003, a jego przyczyną jest jedna z ostatnich poprawek do PowerPointa. Konkretnie Security Update o numerku KB 2464588. Należy wejść do Panelu sterowania, odpalić Dodaj/usuń programy, włączyć wyświetlanie aktualizacji. Następnie odszukać na liście Microsoft Office i poniżej będzie owa poprawka. Klikamy w usuń i problem rozwiązany. Smacznego.

Radio w ASG

Powrócić pora do tematu ASG - jako że obojczyk już prawie sprawny;-) Dzisiaj chciałem poruszyć temat łączności na polu walki na plastikowe kulki;-) Być może painballowcy również skorzystają z zawartych tu informacji, ale nie zaręczam, nie znam specyfiki ich pola walki. 

Na początek należy się zastanowić nad tym czy radio jest wogóle potrzebne. Jeżeli nie jesteś członkiem teamu, grasz zazwyczaj jako samotnik, uczestniczysz w małych strzelankach leśnych - radio jest Ci właściwie zbędne. Możesz je mieć do słuchania, owszem to się przydaje, ale chaos o którym powiem za chwilę - szybko leczy z nasłuchu. Z mojego doświadczenia wynika że samotnemu wilkowi radio jest niepotrzebne. Co nie znaczy że nie może go mieć. 



poniedziałek, 16 maja 2011

Dell Streak

Minął rok odkąd zmieniłem G1 na Motorolę Milestone. To długo. Dlatego nadeszła pora na kolejną zmianę ;-) Padło na Della Streak z ekranem o przekątnej 5". To już nie telefon, a jeszcze nie tablet. Takie urządzenie stoi okrakiem między dwiema rodzinami, ale w moim wypadku zostało mianowane telefonem, bo potrzebuję głównie tej roli. Producent jednak twierdzi że to tablet z funkcją telefonowania - co niestety zostało wyraźnie podkreślone w kilku momentach o których napiszę poniżej. Mój Dell jest bardzo przemyślanym wyborem, nie kierowałem się impulsem, starannie przeanalizowałem potrzeby i możliwość ich zaspokojenia przez urządzenia dostępne na rynku. 

Streak, przy niemałej Motoroli Milestone

Streak 5 nie jest dla każdego. To jest jasne jak tylko na niego spojrzymy. Jest duży i dobrze leży w ręce kogoś kto ma minimum 175 cm wzrostu. Osoby mniejsze po prostu będą miały problem z trzymaniem go. W moim wypadku przy 182 cm - ten kłopot nie istnieje;-) Mogę go też przyłożyć do ucha i porozmawiać bezpośrednio. Mimo rozmiarów - jeszcze nie razi. Zresztą prawdziwy miłośnik gadżetów nie może przejmować się takimi duperelami;-) W moim konkretnym przypadku wielkość Streaka nie ma i tak znaczenia - rano zakładam na ucho słuchawkę Bluetooth, a wieczorem zdejmuję. Nie lubię prowadzić rozmów z telefonu trzymanego w ręce, a dziennie spędzam około godziny (czasem więcej) na ustalaniu masy drobiazgów przez telefon. Streak nie zmieści się też do kieszeni spodni, jak każdy inny telefon. Ja noszę go w kieszeni bluzy, lub torbie na drobiazgi - nie przeszkadza mi ten rozmiar. Gdyby miał siedem cali - to byłby już problem. 

sobota, 14 maja 2011

Rootowanie Della Streak

Opis dotyczy tylko wersji softu 2.2.2 i oczywiście nie biorę żadnej odpowiedzialności za działania użytkowników. Jeśli coś z tego co napisałem poniżej jest niezrozumiałe - nie dotykaj się do telefonu;-) Jeśli nie wiesz czy root Ci się do czegoś przyda - nie rób go. Jeśli jednak jesteś gotów to czytaj dalej.

Aby dokonać zabiegu niezbędne jest zainstalowanie sterowników ADB w komputerze - najprościej zainstalować dostarczone przez Della oprogramowanie do synchronizacji telefonu z komputerem. Niestety straszna to kobyła. Druga opcja to poszukanie w necie Fastboot interface (Google USB ID) - to składnik SDK dla Androida. 

Krok następny - to pobranie kilku paczek - pierwsza, druga i  trzecia. Rozpakowujemy pierwszą i zmieniamy nazwę pliku fastboot-windows.exe na fastboot.exe. Rozpakowujemy drugą i wyjmujemy z niej plik - jedyny jaki tam jest i kopiujemy do pierwszego katalogu. Trzecią paczkę w takiej postaci jak jest - kopiujemy na kartę pamięci w telefonie (Superuser.zip). 

wtorek, 10 maja 2011

Maska z interkomem - v.2

Trzy miesiące temu pisałem o wbudowaniu interkomu do maski drucianej typu BAT. Rozwiązanie sprawdzało się doskonale, ale czułem pewien niedosyt - przeszkadzał mi przycisk PTT nie do końca dostosowany do moich potrzeb, a nie mogłem nigdzie kupić idealnego. Dlatego podjąłem decyzję o przeróbce całości zestawu. Postanowiłem wbudować fabryczny, kontraktowy brytyjski zestaw Racal Clansman RT z laryngofonem wprost w maskę. Wygląda on tak:


czwartek, 5 maja 2011

Zrastam się;-)

To już niemal miesiąc od złamania obojczyka. Notkę piszę dla nieszczęśników którzy może teraz a może jutro złamią swój obojczyk i szukać będą w necie informacji o tym;-) Nie martwcie się, boli tylko 4-5 dni. Tylko te pierwsze są najgorsze, ale da się przeżyć i to bez środków przeciwbólowych. Po miesiącu jest już luzik. Czuję tylko lekkie bóle kiedy ruszę ręką nieco poza zakres w jakim była używana - to raczej efekt nieużywania jej w pełni. Na temblaku nosiłem ją tylko ok. 4-5 dni, później zazwyczaj dłoń w kieszeni. Cały czas mam na plecach ortopedyczną ósemkę - przez 24h/dobę Zupełnie spokojnie siedziałem też przy komputerze. Kontrola lekarska po 3 tygodniach od złamania, połączona z rentgenem - wykazała że zrost jest prawidłowy. Kość nie zrasta się idealnie jak była, ale w przypadku obojczyka nie jest to problemem. Ważne żeby prosto w osi.

Sama wizyta kontrolna - finansowana przez NFZ, w szpitalu, a ja czułem się jak w prywatnej klinice. Zajechałem na 14:00 - jak byłem umówiony. Od razu wejście do gabinetu, tam szybka kontrola manualna i skierowanie na prześwietlenie. Rejestracja RTG - 10 metrów dalej. Zapis w pół minutki, do gabinetu też nie ma kolejki, wchodzę, staję przy machinie - szybki strzał i wychodzę. Pięć minut później do gabinetu ortopedy, który już ma fotę na ekranie kompa. Powiększa, ogląda i wyrokuje że jest ok. SZOK!

Jeśli więc łamiecie sobie coś w Warszawie - należy dać się zawieźć do szpitala MSWiA na Wołoskiej;-) Polecam. 

Zestaw żartobliwych, złotych rad dla złamańców wygląda następująco:
- zaplanuj do którego szpitala chcesz trafić w razie urazu
- nie łam obojczyka, raczej palce u nóg
- nie daj się nabrać na pożeranie zimnych nóżek jeśli ich nie lubisz - kup sobie żelki na żelatynie
- cierpliwie czekaj aż się zrośniesz
- nie przeciążaj złamanej części zbyt szybko

Zdrowiejcie w spokoju i oby jak najmniej bolało. Ja za dwa tygodnie dosiądę roweru i skutera. No może za trzy;-) 



środa, 4 maja 2011

Jak pies z kotem

Koncepcję miałem już dawno, ale żona uparcie mówiła NIE. Chodzi o posiadanie (lub bycie posiadanym przez) kota. Mi osobiście podobają się koty jako koty, bez szczególnego napalania na konkretną rasę kocią;-) Wystarczyłby i dachowiec. Jednak NIE to NIE i musiałem powstrzymać chęć posiadania (lub bycia posiadanym przez) kota. Jednak całkiem niedawno, gdzieś pod Warszawą narodziła się kotka która przybyła do naszego domu. Dachowiec, jak najbardziej. Żona pierwsza zasygnalizowała chęć posiadania (czym mnie zaskoczyła), córka przyklasnęła, więc i ja nie stawałem okoniem. Jak zwykle zresztą na mnie spadł obowiązek nazwania zwierzątka. Kotka, czyli suczka, czyli imię żeńskie. Ale kto powiedział że musi to być koniecznie żeńskie? Zatem kotka ma na imię Vincent Vega (bardziej pretensjonalnego nie wymyślałem:-) i wszyscy wołają na nią Vega. Z czego zadowolony jestem niezmiernie - gdyż Travoltę w tej roli uwielbiam.

Kotka jednak łatwego życia nie ma. W domu od dziesięciu niemal lat króluje jamnik krótkowłosy w wersji samiec alfa do kwadratu. Koty zazwyczaj ganiał, ale kiedy przebywał z pewnymi kotkami w domu znajomych, po 2-3 dniach zaczynał etap tolerowania ich obecności. Przeczytałem zatem co w necie na temat przyzwyczajania psa i kota piszą. Niewiele z tego wynika - raczej czekać i patrzeć co będzie. 



poniedziałek, 2 maja 2011

Czy Polacy to idioci?

Tak zapewne sądzi Tesco w Warszawie. Konkretnie to na Gocławiu. Nowe, rzekomo największe w Polsce. Byłem tam właśnie na zakupach. Kawał ze mnie buraka bo zakupy z listą, zero kupowania impulsowego, staranne sprawdzanie cen - bo nie lubię być jeleniem, dla miszczuf marketingu. Jednak na stoisku z napojami znalazłem prawdziwy paśnik dla jeleni:


Oto zajebista wręcz promocja. Kupujemy sześciopak dwulitrowych butelek CocaColi. Płacimy jednak tylko za cztery, dwie mamy gratis. Tak głosi zarówno napis na zgrzewce, jak i na starannie skonstruowanej etykiecie. Tylko cena coś nie teges. Wychodzi 4,83 za butelczynę. Idę do regału gdzie stoją pojedyncze butelki i co widzę?


Promocja trwa tyko do 4.05 - chcesz się poczuć jak prawdziwy idiota? Zasuwaj do Tesco na Gocławiu, zanim się skończy...