W moim Citroenie C4 Grand Picasso popsuł się dynks otwierający bagażnik. Naciska się specjalny klawisz, który dotyka mikrowyłącznika, który odryglowuje elektrycznie zamek. No trudno, trzeba naprawić. Niby nic wielkiego, ale jednak problem, bo jest zima i jest zimno i sorry, ale taki mamy klimat. Zaś aby dobrać się do mechanizmu - trzeba ni mniej ni więcej, tylko zdjąć całe poszycie drzwi bagażnika. A tam pełno plastikowych spinek które na mrozie strzelą jak zapałki.
Moje szczęście że mój mechanik ma ciepły warsztat i miałem możliwość wstawienia maszyny aby się ogrzała. Zatem już po 24h mogłem przystąpić do naprawy. Pierwszy problem to otwarcie bagażnika. Specjalny śrubokręcik, specjalny ruch nim i już - klapa poszła w górę. Zdjęcie poszycia - banał. Prawdziwe problemy zaczęły się przy dostawaniu do włącznika. Trzeba odkręcić sześć śrub mocujących listwę nad tablicą rejestracyjną, wyjąć lampki podświetlenia tejże i delikatnie odpiąć dwa zaczepy plastikowe. Wówczas listwa zejdzie z klapy i mamy dostęp do "klamki bagażnika". To kawałek plastiku w którym ten element którego dotykamy chcąc otworzyć bagażnik - lata na wszystkie strony. Z konstrukcji jasno wynika że prędzej czy później ta latająca klamka musi uszkodzić mikrostyk, bo tak to jest celowo zaprojektowane.
Po prawej stronie jest uszkodzony microswitch, a po lewej nowy. Widzicie różnicę? Jest ona w pomarańczowym kapturku z którego wystaje plastikowy pizdryczek. Ma on grubość niewiele większą od szpilki. Latająca luźno klamka - musi go prędzej czy później złamać. Można by powiedzieć - pal to diabli, kosztuje pewnie grosze to się wymieni. Otóż niestety kosztuje to 110 zł w starej wersji i 138 zł w nowej wersji. Do tego ten przeklęty dostęp, wymagający rozbiórki klapy bagażnika. Kto to zaprojektował?
Wiem, trzeba tak projektować żeby się psuło. Ale to mnie naprawdę wkurwia. Tym razem wydałem 110 zeta za stary model tego przełącznika, przerobiłem wtyczkę żeby pasowała. Następnym razem po prostu zrobię to po swojemu - teraz znam już konstrukcję tego barachła i wstawię tam niezniszczalny, pancerny mikrostyk. Nudzi mnie to poprawianie fabryki... Tym bardziej że ostatnio za 110 zł kupiłem całe pudełko części do Żuka - tak, pudełko! A nie jeden wyłącznik...
Tyle lat do otwierania bagażnika służyła klamka, albo przycisk mechaniczny. To teraz jest elektrycznie - co jest bez sensu, bo klapa dalej nie otwiera się sama. Elektryczny zamek ma sens tylko w połączeniu z automatycznym otwieraniem drzwi. O elektrycznym hamulcu ręcznym nie wspominam bo mi się wrzody obudzą...
Tym niemniej drodzy posiadacze C4, C3, Peugeota 307 i innych aut z elektrycznym przyciskiem klapy bagażnika - nie dajcie się naciągnąć. To nie jest po prostu warte nawet 10 zł. Można samodzielnie wymyśleć rozwiązanie. I tym optymistycznym akcentem kończę.