Poszukaj w Google...

wtorek, 19 marca 2013

Idea Bank - jest śmiesznie...

Pisałem niecały rok temu o tym jak to banki podchodzą do małego biznesu. Dla tych co nie czytali - tutaj link. Minął prawie rok mojej działalności gospodarczej, konto w Idea Banku nadal posiadam, używam go wyłącznie do płacenia zeń  ZUS i podatków. Kasa pojawia się na nim na chwilę przed koniecznością jej przelania do właściwego urzędu. Robię tak za karę, bo obiecałem Idea Bankowi że moimi pieniędzmi obracał nie będzie. Podpadli mi dwa razy, wystarczy. 

Dzisiaj znowu napiszę o tym przezabawnym banku, bo ich system informatyczny jest jakąś niesamowita parodią tego jak powinna działać bankowość elektroniczna i nie mogę po prostu przejść obok bez zwrócenia na to uwagi. Moje konto składa się w sumie z trzech - firmowe, osobiste i oszczędnościowe. Nie zwracałem na nie większej uwagi bo raptem ze dwa razy miałem konieczność przelania czegoś między nimi, ale ostatnio robiłem kilka bardziej zaawansowanych rzeczy i zauważyłem jak bardzo partyzancki jest system obsługi. 

Sytuacja nr 1 - przelew między rachunkami jednego konta. Puszczam przelew z oszczędnościowego na firmowe. Czas operacji - ok. 20 minut. Nie da się szybciej. Co ciekawe - nie odświeżają się poprawnie salda rachunków. Nie pomaga odświeżanie strony, dopiero przelogowanie na koncie załatwia sprawę. Przelew przeszedł.

Sytuacja nr 2 - przelew między rachunkami dwóch podmiotów. Całe 5 zł. Odpalam w jednej przeglądarce jedno konto, a w innej drugie konto. Puszczam przelew. Na liście pojawia się on ze statusem iż jest w realizacji, ale stan dostępnych środków się nie zmienia. Mija 25 minut - bez zmian. Nie pomaga odświeżanie strony ani na koncie wysyłającym, ani na koncie które ma odebrać kasę. Zatem wylogowanie z konta wysyłającego i ponowne logowanie - nadal bez zmian. Odświeżenie strony - BINGO! - kasa zeszła, przelew ma status zrealizowanego. Zaglądam na konto odbierające - a tam nadal pustką wieje. Odświeżenie strony - nic, przelogowanie - nic, znowu odświeżenie - jest kasa. 

Sądzić można by, że to jednostkowy przypadek, jakiś tam błąd, albo obciążenie systemu - otóż nie. Na Facebooku, w profilu Idea Banku wpisów o takim działaniu systemu jest całe mnóstwo. Klienci wylewają swoje żale na ten nibybank wiadrami. Ludzie używają kalkulatorów podczas robienia serii przelewów żeby kontrolować ile im zostało na rachunku, bo strona tego poprawnie nie wyświetla. 

Bank ma jeszcze jeden fajny dowcip w zanadrzu - jest nim domyślna blokada nowego konta. W każdym banku jak zakładamy konto i dostajemy dane do zalogowania się - to konto jest już w pełni aktywne. Można wysyłać szmal, ale co ważniejsze - najpierw trzeba go przyjąć. I każdy bank to od razu umożliwia, bo to dla niego zysk. W Idea Banku mają swoją wizję. Dostajesz dane logowania do konta które jest nieaktywne - przelewy przychodzące są odbijane. To jakiś arcygeniusz wymyślił. Można by pomyśleć że przecież bank chce moich pieniędzy. Przyjmie je, wrzuci sobie na nocną lokatę czy inne atrakcje uczyni, ale kasa na koncie się pojawi. Jednak nie w Idea Banku - oni są honorowi i kasy nie chcą. I gówno ich obchodzi że Tobie jest potrzebna. A aktywacja konta sama się nie wydarza raczej - trzeba zadzwonić do banku i tego zażądać. Miałem tak ze swoim kontem, miała obecnie znajoma. Ona to nawet usłyszała że jej konta nie aktywują przed terminem uruchomienia działalności gospodarczej. Bo tak. Dopiero mały gwałt na pracownikach tej instytucji spowodował że ktoś palnął się w łeb i konto aktywowali.

Kolega Samcik regularnie opisuje na swoim blogu finansowym jakie pułapki czekają na chcących korzystać z usług Idea Banku - polecam lekturę. Mnie osobiście zastanawia jakim cudem ten bank pozyskuje klientów? I do tego wszechobecne reklamy jacy to są zajebiści dla small byznesu. Nóż się w kieszeni otwiera...

czwartek, 7 marca 2013

I jak ma być dobrze?

Całkiem niedawno ukradli mi kołpaki. Z samochodu stojącego na parkingu zamkniętym, ale nie strzeżonym - zatem wedle prawa mogę sobie pokrzyczeć dla uspokojenia. Skutkiem tego mam obrzydliwe czarne felgi, czego nie znoszę. Nowych nie kupię, muszę się przyzwyczaić. Po prostu nie mogę znieść myśli że znowu jakaś menda dotknie mojej własności i wolę ich nie mieć. Oczywistym jest że jedyną satysfakcjonującą mnie formą kary byłoby ucięcie obu łap publicznie i to jest ta humanitarna wersja. 

Dzisiaj jednak nie będę pisał o złodzieju ciężko pracującym w nocy, a o złodziejach i wyłudzaczach w białych rękawiczkach. Mam bowiem niezwykłą przyjemność obserwować rodzący się biznes (działalność gospodarcza), który to zasypywany jest rozmaitymi cudownymi ofertami. Sam zakładając swój biznes rok temu - nie miałem aż takich atrakcji, poza tym byłem zaprzątnięty innymi sprawami. Teraz patrząc z boku - mam znakomity materiał do pisania i to właśnie czynię. 

Istnieje coś takiego jak CEIDG - czyli Centralna Ewidencja i Informacja o Działalności Gospodarczej. Rejestr ten jest państwowy, darmowy i zastąpił gminne ewidencje. Założenie firmy jest banalne, podobnie jak zmiana jej profilu - wszystko możemy na owej stronie zrobić sami. To bardzo wygodne dla kogoś kto chce szybko i sprawnie załatwić swoje sprawy. Okazuje się że jest to też niewyczerpane źródło wiedzy dla rozmaitych wyłudzaczy podszywających się pod różne arcyważne rejestry. Oto dwa skany:

W ciągu pięciu dni istnienia firmy to jest druga tak atrakcyjna propozycja. Niezły wynik. Pierwsza opiewała na 250 zeta z hakiem, ta jak widać sporo taniej. Podejrzewam że nie jest to ostatnia tak fantastyczna oferta od kolejnego sprytnego wyłudzacza i oszusta. Strona CEIDG umożliwia wyszukiwanie firm po dacie rozpoczęcia działalności i ślicznie zwraca bogatą listę potencjalnych ofiar. Żyć nie umierać.

Zajmijmy się analizą owego ciekawego pisemka. Klasycznie udaje ono urzędowy druk (ale tak nienachalnie) i twórca tegoż kwitu liczy na naiwniaków, którzy bez szemrania zapłacą, tym bardziej że powołał się w nim na paragrafik z Kodeksu Cywilnego, który dotyczy jednak tylko kwestii zawarcia umowy a nie jakiegokolwiek obowiązku płatniczego na rzecz kogokolwiek. Otóż Pan Prezes Tomasz Zabilski chce za drobne 195 zł  umieścić firmę w swoim fantastycznym rejestrze i przyśle nam certyfikat potwierdzający że nadaje nam prestiżowy tytuł Solidnego Przedsiębiorcy. Tytuł ten umieści też w swojej bazie i na swoje stronie www. Zajrzyjmy więc na nią - www.krfidg.pl - mamy tam wyszukiwarkę firm które były tak głupie i dały się na to złapać. Bez wpisywania czegokolwiek w pole szukania - klikamy Szukaj. Dostajemy kompletną listę wyników z bazy. Liczy ona 22 rekordy. Marnie się coś biznes wyłudzaczy kręci, albo lista tak prestiżowa, że nie każdy na nią trafia. A koszty niemałe - bowiem druk zrobiony na stałoatramentowym Xeroxie - komplet kostek do tego to jakieś 1500 zł netto najmarniej. O innych kosztach nie wspomnę (dyplomik też pewnie na tym drukują, ciekawe czy w ramce przysyłają). Swoją drogą taka drukarka nie należy do najtańszych - czyżby zakup dofinansowany w ramach jakiegoś programu pomocy dla nowych firm?

Na uwagę zasługuje też zacna pieczęć. Koniecznie czerwona, ale ten napis ADMINISTRACJA mnie urzeka. Równie dobrze mogłaby to być pieczęć babci klozetowej, albo innego opiekuna bramy wjazdowej na posesję. Ale liczy się że pieczęć jest, zatem bumaga urzędowa i ważna. 

CEIDG służy jako źródło wiedzy dla takich firemek, ale to broń obosieczna - sprawdźmy zatem co ma wpisane szacowny Krajowy Rejestr Firm w CEIDG. Tutaj link do ich wpisu. Wynika z niego jasno że to mała, zapewne jednoosobowa firma, umieszczona w kamienicy nad kinem Femina w Warszawie. Jako główny rodzaj działalności podaje - Pośrednictwo w sprzedaży miejsca na cele reklamowe w mediach elektronicznych (Internet). Wszystko się zatem zgadza - prowadzi reklamowy rejestr przedsiębiorców i próbuje nieczysto zdobyć reklmodawców - bo tak trzeba naciągnięte firmy nazwać. Najlepsza jest data rozpoczęcia działaności Pana Prezesa - 2012-11-19. Czyli sam jest młodą firmą, naciągającą inne młode firmy. A fe, nieładnie...

Takich rejestrów funkcjonuje całkiem sporo, kiedyś były bezczelniejsze, używały godła państwowego w nagłówkach, pisma były najeżone paragrafami itp. Tutaj mamy formę łagodniejszą, ale i tak nieczystą moralnie. Wziąłby się Pan, Panie Prezesie do roboty uczciwej, bo ten sposób prowadzenia biznesu dziwnie kojarzy mi się z tymi którzy kołpaki moje pozyskali nocą. 

A na zakończenie - ja też mam fajny paragrafik - konkretnie Art. 286. § 1 Kodeksu Karnego:
Kto, w celu osiągnięcia korzyści majątkowej, doprowadza inną osobę do niekorzystnego rozporządzenia własnym lub cudzym mieniem za pomocą wprowadzenia jej w błąd albo wyzyskania błędu lub niezdolności do należytego pojmowania przedsiębranego działania, podlega karze pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 8.

I tym optymistycznym akcentem kończę na dzisiaj...




środa, 6 marca 2013

Home.pl i serwer NNTP

Nieliczne już dinozaury pamiętają co to Gopher, Fidonet i inne dawno wymarłe usługi internetowe. Kolejną umierającą usługą jest NNTP. Popularnie zwana news. Usługa gdzie ludzie mogli wymieniać się wiadomościami na określone tematy (podzielone na grupy). Wymagało to posiadania odpowiedniego programu - tzw. czytnika i adresu serwera news. Serwery news wymieniały między sobą wiadomości, synchronizując je w regularnych odstępach czasu, dlatego nie miało znaczenia z jakiego serwera korzystamy, o ile był on sprzęgnięty z ogólnodostępnym systemem newsserwerów. W dużym uproszczeniu przypominało to otrzymywaniem emailem wiadomości od wielu różnych osób, dyskutujących o pewnym zagadnieniu  i odpowiadając na taką wiadomość - odpisywaliśmy jednocześnie wszystkim. 

Powstanie forów internetowych przyspieszyło upadek NNTP - spadła liczba aktywnych użytkowników, tym bardziej że trzeba było mieć pewną wiedzę na temat konfiguracji czytnika i wiedzieć który serwer dopuści nas do korzystania. A z tym było różnie - serwery sprawdzały IP usera, jego wpisy revDNS i inne cuda, aby dopuścić tylko uprawnionych. Niektóre zaś serwery wymagały posiadania konta użytkownika i nie zwracały uwagi na to z jakiej sieci użytkownik pisze, byle się poprawnie zalogował. Taki serwer miała gazeta.pl, oraz home.pl. Gazeta ubiła swoją maszynę jakoś z rok temu, a teraz to samo zrobiło home.pl. Z dniem 5.03.2013 wyłączyli newsserwer news.home.net.pl. Pozostawiając na lodzie użytkowników.

Można by powiedzieć - ich prawo. Otóż nie. Gazeta dawała wstęp na swój serwer za darmo - wystarczyło mieć pocztę w ich domenie. Home dawało dostęp do serwera swoim płacącym za ich usługi klientom, jako wartość dodaną. Wyłączając serwer - zachowało się jak operator kablówki który do woli regularnie wyłącza i włącza kanały tv. Płaciliśmy za to i to całkiem niemało. Zostaliśmy lakonicznym komunikatem poinformowani że za 6 dni Home wyłączy serwer. No to trochę krótki czas, nie dało się zorganizować sensownego protestu, ale wielu z nas napisało do home.pl z żądaniem niewyłączania serwera news. Dostaliśmy standardowe odpowiedzi że możemy turlać beret bo decyzja podjęta, a jak bardzo chcemy - to tu jest link do listy innych newsserwerów. Link ze stanem na 2009 rok, więc baaaaardzo przydatny. 

Żaden marketingowy i księgowy łeb w Home nie wpadł na to że serwer który identyfikuje usera po loginie i haśle, a nie IP jest w dzisiejszych czasach bezcenny. Bo komputery stały się przenośne i korzystają z różnych sieci i chcemy mieć dostęp do NNTP bez oglądania się na to jakie mamy revDNS. Mamy naprawdę w dupie to że Wy, Drodzy Marketingowcy nie umiecie zmarketoidować (fajne mi słowo wyszło) tej płaszczyzny internetu. News jest wolne od spamu reklamowego i bannerów i innego gówna którego pełno w sieci. Ma swoich wiernych fanów, mimo że jest usługą już bardzo niszową. Nie ma w nim takiego zalewu kretynów jak na ogólnych forach - np. Onetu. Onetowe fora to jest klasa sama dla siebie - niedługo będą wykorzystywane w onkologii - pacjenci już po godzinie czytania tychże forów zaczynają się cieszyć z tego że mają raka. News to jest ostoja spokoju, merytorycznych dyskusji, zaufania i wzajemnego szacunku. Może nie na wszystkich grupach, ale na większości tak właśnie się dzieje.

Chcemy mieć dobrze działający serwer news i taki mieliśmy. Jednakże ktoś wyjął wtyczkę z gniazdka. Bo serwer zużywał prąd. Posłuchaj odpowiedzialny za to człowieku - PŁACIŁEM ZA TEN SERWER UTRZYMUJĄC SWOJE DOMENY I HOSTINGI W WASZEJ FIRMIE!!! Zaoszczędziliście prąd, a straciliście sporo na wizerunku. Krecha w poprzek. W dobie wirtualizacji - wystarczyło tą maszynę tak właśnie przełączyć. Nawet byście nie zauważyli że istnieje...

A teraz skoro tego nie zrozumieliście - to zrozumiecie brak moich pieniędzy. Przenoszę swoich skromnych kilka domen, oraz kilkanaście domen moich klientów gdzie indziej. Hostingi też zabieram. Cieszcie się dalej swoim 15-to leciem i nową szatą graficzną strony. Długiego życia Wam nie wróżę z takim podejściem do potrzeb klientów. 

Wasz wkurwiony, były już klient...