Microsoft wypuścić raczył Service Pack oznaczony numerkiem jeden - do swojego ostatniego dziecka na rynku systemów biurkowych. Wtrynili to już nawet do Update Service - zatem musiałem zainstalować na maszynie testowej, zanim zezwolę pozostałym na użycie tegoż. Jak zwykle zupełnie mnie nie interesuje co on poprawia, naprawia, zmienia. Od tego są onaniści programowi, jak coś będzie nie tak - fora i portale pełne będą żali że coś znowu źle działa i żeby absolutnie nie instalować. Mnie tradycyjnie interesuje tylko to, czy po zapodaniu arcydzieła programistycznego wszystko w maszynach produkcyjnych będzie działać - bez konieczności angażowania mnie w jakieś dodatkowe działania;-)
Notki o różnych bolączkach dnia codziennego, sposobach radzenia sobie z nimi i optymistycznym spojrzeniu na świat, niekoniecznie przez różowe okulary;-)
Poszukaj w Google...
wtorek, 26 kwietnia 2011
środa, 13 kwietnia 2011
Zdrowieję
Złamanie obojczyka to paskudna rzecz. Mała kosteczka, będąca "zastrzałem" dla stawu barkowego - dopóki cała - jest ok. Jej pęknięcie to problemy o jakich nawet nie śniłem. Nie można się schylić, położyć, wstać, usiąść - bez bólu. Kichanie i kaszel też są bolesne i to cholernie. Gruźlik ze złamanym obojczykiem ma podwójnie źle. Jutro minie pełny tydzień od wypadku i już wiem że najbardziej przesrane są pierwsze cztery dni. Bolały mnie stłuczenia po upadku (sztywność kilku części ciała), plus ten nieszczęsny obojczyk. Ponieważ nie mam gipsu, tylko gustowną ortezę, tzw. ósemkę - czuję jak rusza się złamana kość. Dość głupie to uczucie.
Fotka obojczyka
Byłem dzisiaj na kontroli ortopedycznej. Pan doktor mnie pracowicie wymacał, ocenił postępy, stwierdził ze jest ok i że za 7 dni to już w ogóle będę szczęśliwy. Może i tak, ale póki co jeszcze całkiem nieźle boli. Boli tylko przy dziwnych ruchach, a nie cały czas, więc poza zastrzykiem Ketonalu jaki dostałem w dniu wypadku - nie brałem żadnych prochów. Okazały się zbędne.
Dostałem też swoje RTG - ślicznie na płytce, w specjalnym formacie diagnostycznym i w jpg. Zdjęcie powyżej wrzuciłem w pełnym formacie - można je sobie powiększyć i docenić jakość cyfrowego rentgena. Na mnie zrobiło to piorunujące wrażenie. No i co ciekawe - zero problemu z otrzymaniem. Myślałem że trzeba będzie płacić, albo dać swoją płytę, a tu proszę - 3 minuty i już jest. Na nośniku specjalny browserek, otwiera się fotka w przeglądarce internetowej, ale oczywiście łatwo wydłubać same pliki jpg. Ładne;-)
piątek, 8 kwietnia 2011
Zły początek sezonu
Nie mam szczęścia do skutera w tym roku. Zaliczyłem trzy tygodnie temu wywrotkę na resztkach piasku, na szczęście niegroźnie. Sądziłem że to taka "wprawka" w nowym sezonie, ale niestety wczoraj jadąc do klienta - miałem poważniejszy wypadek - gwałtowne hamowanie na nawierzchni pokrytej porannym deszczykiem skończyło się poślizgiem i glebą. Pękł obojczyk lewy i trzeba było pojechać do szpitala. Skuter cały zasadniczo, ja w sumie poza tym obojczykiem też w niezłym stanie, ale chcę dzisiaj napisać o tym co zobaczyłem w szpitalu. Bo nie był to byle jaki szpital - tylko ten w którym leczą naszych dostojników państwowych - Szpital MSWiA.
Mili ludzie podrzucili mnie z miejsca przyziemienia do szpitala (którym tutaj serdecznie dziękuję) i udałem się na Izbę Przyjęć. Znalezienie jej nie jest takie proste, ale udało się. Kolejeczka do rejestracji nie jest niczym miłym, szczególnie z bolącym coraz bardziej barkiem, ale kilka minut musiałem odstać. Aby się zarejestrować trzeba mieć dowód osobisty i poświadczenie faktu bycia ubezpieczonym. Oczywiście zawsze wożę ze sobą aktualny druk ZUS RMUA :-) Ciekawe że w 12 lat od rozpoczęcia informatyzacji ZUS - nadal trzeba mieć ten świstek - jakby nie można było zrobić prostej strony www, gdzie w jedyne pole formularza wpisuje się pesel i dostaje odpowiedź o treści:
"Obywatel o nr Pesel - XXXXXXXX w dniu sprawdzenia tj. XX-XX-XXXX jest objęty ubezpieczeniem"
Subskrybuj:
Posty (Atom)