Microsoft udostępnił swoją przeglądarkę internetową w wersji numer 9. Nie działa ona już na XP - wymaga co najmniej Visty. Jako użytkownik Seven w wersji 64bit - postanowiłem zbadać co nowego zaoferował największy producent software na świecie. Od razu uprzedzam że będę subiektywny - bo IE nienawidzę i wiem dokładnie za co. Zawiera on zestaw pewnych diabelnie mnie irytujących błędów i niedoróbek. Z wersji na wersję - one nadal tam są. Zatem lecimy z testem na gorąco.
Wszedłem na stronę Microsoft i widzę do pobrania instalator o masie jakichś 2MB - dobrze oczywiście wiem że to instalka online - a więc resztę sobie dossie sama. Szukam więc wersji offline - z ciekawości ile waży. I co? I jak zwykle - 35MB. Wieeeeelka krowa. Dla porównania - instalka Opery to 8,9MB. I niczego nie dociąga. Pliczek się na szczęście szybko ściągnął - albo marne zainteresowanie, albo mają dobre serwery;-). Instalujemy zatem. I oto mym oczom objawia się instalator który mnie o nic nie pyta. Na nic nie mam wpływu - instaluje się gdzie chce i jak chce. W Operze i Firefoxie można zdecydować o miejscu docelowym itp. Wiem że IE jest częścią Windows i dlatego ma ściśle ustalony sposób instalacji - ale naprawdę nie zaszkodziłby Windowsowi rozwód z IE. Ja osobiście używam innego eksploratora plików niż wbudowany IE i bardzo by mnie ucieszyło gdyby IE nie był tak wszyty w Windows. Czas instalacji tego cuda - ok. 3 minut na procesorze i5. MARNIE. I na deser restart obowiązkowy. Długotrwały bo z elementami konfiguracji systemu i stosowania aktualizacji. W sumie całość operacji to 6 minut. DNO.