Notki o różnych bolączkach dnia codziennego, sposobach radzenia sobie z nimi i optymistycznym spojrzeniu na świat, niekoniecznie przez różowe okulary;-)
Poszukaj w Google...
piątek, 8 kwietnia 2011
Zły początek sezonu
środa, 22 września 2010
Benelli się popsuł...
czwartek, 19 listopada 2009
Elektryczne gacie
Jak zapewne uważni czytelnicy pamiętają - posiadam skuter którym jeżdżę po Warszawie, jak tylko mam możliwość (czasem jednak muszę samochodem;-). Niestety robi się coraz zimniej i paskudniej, więc sprawdziłem co słychać nowego w firmie Motokoce. Rok temu kupiłem od nich wyśmienity produkt - motokoc OJ, sprawdził się całorocznie, o czym pisałem w tej notce. Zgodnie z moimi oczekiwaniami firma zaproponowała mi kilka rozwiązań, z których wybrałem zestaw elektrycznych wdzianek.
niedziela, 6 września 2009
Idzie skuterowa jesień...
Na powyższym zdjęciu widać motokoc uniwersalny. Przeznaczony do większości modeli. Mocowany jest pod kierownicą i pod skuterem. Jego zaletą jest to że doskonale chroni nogi przed zimnem. Robi to nawet lepiej niż koc dedykowany do danego modelu, ze względu na to że przylega wprost do kierowcy. Koc dedykowany tworzy zaś coś w rodzaju tunelu i wiatr trochę pod nim hula.
Widać że koc dedykowany mocowany jest do czoła skutera. Zaletą jest wygodniejsza "obsługa" wsiadania i zsiadania niz w modelu uniwersalnym. Koce zrobione są z solidnej tkaniny, odpornej na wiatr i wodę, świetnie chronią przed zimnem i deszczem, mają wewnątrz ocieplenie (na lato można je wypiąć), można dokupić maty elektryczne - to już dla twardzieli chcących jeździć zimą;-) Obydwa koce mają też część chroniącą brzuch jeźdźca.
Jak napisałem koca używam od roku. Nie zdejmuję go ze skutera wcale. Na lato wypiąłem podpinkę i wyjąłem listwy usztywniające, aby móc złożyć go na czole skutera. W razie deszczu po prostu go rozkładam i jadę suchy. Kiedy robi się zimno (jesień) nie składam go wcale - zostawiam go na skuterze tak, aby chronił siedzenie przed np. deszczem. Po niemal roku koc wygląda jak w dniu kupna. Pomijając lekkie spłowienie jednej naszywki od słońca. Skuter stoi pod chmurką, deszcze i wichry go smagają bezlitośnie.
Jak wygląda złożony koc na lato - widać na kolejnym zdjęciu:
Koc warto kupić, zwłaszcza jeśli cenimy sobie bezgłośne zginanie kolan na starość;-) Patrząc na pizzamanów na ich maszynach, mknących z gołymi rękami, w dżinsach, kasku bez szyby, przy pięciu stopniach celsjusza - sam zaczynam marznąć trzy razy szybciej. Cena koca - ponad 200 zł. Warto? Tak, zdecydowanie. Komfort cieplny jest bardzo ważny.
Jeżeli ktoś boi się jazdy z kocem - można kupić specjalne spodnie, zakładane na zwykłe. Zapina się je po bokach, doskonale izolują i chronią przed wodą i zimnem. Są tańsze niż motokoc. Trochę bardziej upierdliwe w używaniu (ciągłe zakładanie i zdejmowanie), ale spełniają swoją rolę.
Co jeszcze przyda się na paskudne dni? Na drugiej fotce widać że na twarzy mam coś dziwnego;-) To specjalna neoprenowa maska, osłaniająca twarz i szyję. Zapina się ją z tyłu, na rzepa. Jest rewelacyjna i stosunkowo niedroga (kilkadziesiąt złotych). Dzięki absolutnej nieprzewiewności doskonale ochrania wrażliwe ciałko;-) Szczególnie ważna jest maska jeżeli używamy kasku otwartego. Kupując - nie mylić maski neoprenowej z kominiarką np. bawełnianą.
O detalach jak dobra kurtka, rękawice i/lub mufki wspominał nie będę. To "oczywista oczywistość". Akcesoria o których napisałem można kupić pod tym adresem - www.motokoce.pl - warto skorzystać z kocoszukacza;-)
czwartek, 3 września 2009
Skutki sklerozy
Ostatnio tuż przed 4200km na liczniku zaczęła mi mrugać kontrolka rezerwy - niestety nie mam wskaźnika poziomu paliwa. Kontrolka jest dziwna bo czasem mruga, a czasem nie i dlatego profilaktycznie leję co 200km do pełna. Od skutera za niecałe 5 tys. zł nie wymagam cudów, więc jakoś to znoszę;-) Wracając do tematu - zaczęła mrugać, wystraszyłem się że braknie i zatankowałem nieco przed 4200 km. Potem jeździłem aż do 4400 km, kiedy to zanotowałem sobie w pamięci że trzeba zatankować. Podjechałem pod dom, zgasiłem maszynę i z tydzień z niej nie korzystałem.
Dzisiaj wychodzę i nie odpala. Myślę sobie - przecież pamiętam jak tankowałem, było tuż przed pełną parzystą liczbą - nie mogłem sobie przypomnieć czy tankowałem ostatnio przed 4200 czy już po 4400km. Otwieram zbiornik i mysle - jeśli wlałem przy 4400, a mam na liczniku 4413 to powinienem widzieć paliwo. A jest sucho.
Zakończenie, aby nie przeciągać. Trzydziesto-niemal-ośmio letni mózg nie pracuje tak doskonale jak 20 lat temu. Otóż nie zatankowałem tego cholernego skutera, tylko podjechałem nim pod dom i zostawiłem. Wyobraźnia podpowiadała prawdziwe obrazy z ostatniego tankowania, ale falszywie je lokowała w czasie. Dzisiaj musiałem wsiąść do auta, podjechać na stację benzynową, kupić kanister 5l i go napełnić. Potem wlać jego zawartość do baku - zapalił od strzału.
Po tym fakcie podjąłem zobowiązanie na cześć naszej jedynie słusznej partii... ooops, nie te czasy, ale i tak bedę zawsze miał litr benzynki pod siedzeniem na wszelki wypadek. W butelce po mineralnej;-)
piątek, 21 sierpnia 2009
Przeglądy techniczne motorowerów
pkt. 7 Okresowe badanie techniczne ciagnika rolniczego, przyczepy rolniczej oraz motoroweru przeprowadza sie przed uplywem 3 lat od dnia pierwszej rejestracji, a nastepnie przed uplywemCzyli motorowery mają mieć okresowe badania techniczne. No tak, żeby problem skomplikować dopisano jeszcze dwa punkty - na stronie 7224 czytamy:
kazdych kolejnych 2 lat od dnia przeprowadzenia badania.
Art. 6.
pkt.1. Terminy nastepnego badania technicznego zamieszczone w dowodach rejestracyjnych przed dniem wejscia w zycie niniejszej ustawy zachowuja swoja waznosc.No i o co chodzi? Tego nie wie nikt bo w dowodzie rejestracyjnym mojego skutera stoi:
pkt. 2. Wlasciciel motoroweru dla którego od dnia pierwszej rejestracji minelo wiecej niz 3 lata obowiazany jest przedstawic go do badania technicznego w terminie roku od dnia wejscia w zycie niniejszej ustawy.
Zanim się ktos rozpędzi w interpretacji - stare prawa jazdy miały też taki wpis - dotyczył on ważności dokumentu. Potem ustawą termin ustalono i PJ poszły do przymusowej wymiany - jak się później okazało - bezprawnie. Tyle że było już za późno...
czwartek, 6 sierpnia 2009
Skuter i szyba
Gdzieś kiedyś znalazłem zażartą dyskusję o szybie do skutera. Dyskutowano o tym jaki to kosmiczny opór stawia i że to bez sensu. Oczywiście młodzi lanserzy na "sportowych" maszynach szyby nie założą, bo to dobre dla dziadków, ale taki dziadek jak ja lubi komfort;-) Niestety do mojego pięknego Benelli Pepe jakoś nikt nie wymyślił dedykowanej szyby. Musiałem więc zadowolić się uniwersalną.
Udałem się więc do "swojego" sklepu i zażyczyłem sobie montaż do testów. Szyba gruba, solidna, dość znanej firmy akcesoryjnej - Puig. Trochę się obawiałem tej mitycznej utraty prędkości maksymalnej i przyspieszenia, ale po jeździe testowej okazało się że to faktycznie "mityczna" sprawa. Skuter zasuwa tak samo. Bowiem szyba tak naprawdę przejmuje opór jaki i tak stawiamy własnym ciałem. Ponadto ustawiona jest pod innym (lepszym) kątem niż kierowca skutera. No i jest gładka, a skuterzysta zazwyczaj ma na sobie koszulkę, kurtkę i inne łopoczące elementy...
Największym problemem okazało się zamontowanie szyby w sposób pewny, a jednocześnie wygodny. Pierwszy montaż pod sklepem, w asyscie mechanika nie był udany. Wszystko się ładnie trzymało, ale szyba mocowana jest do lusterek i podczas jazdy napór powietrza powodował że lusterka się ruszały, albo wręcz przestawiały.
Popołudniem wczesnym zaopatrzony w narzędzia - zaatakowałem wroga znienacka;-) Zdemontowałem szybę, przemyślałem system i wyeliminowałem kilka zbędnych elementów które jak to przy szybie uniwersalnej - mają zapewnić że faktycznie pasuje ona do większości modeli. Wpływają jednak na sztywność całej konstrukcji. Kiedy uprościłem mocowanie - wszystko stało się sztywniejsze i lusterka już nie falują. Solidnie skręciłem zestaw mocujący i rozpocząłem testy.
Dlaczego warto? Bo szyba powoduje że powietrze nie napiera wprost na nasze ciało, redukuje znacznie hałas powietrza w kasku - da się spokojnie słuchać muzyki w słuchawkach, można jeździć w kasku z otwartą "przyłbicą". Nawet pomyślałem o kasku otwartym, coś w stylu hełmu w jakich lubują się harleyowcy;-) No ale póki co jeżdżę w dotychczasowym. Cena mojej szyby - około 300 zł. I naprawdę nie warto kupować taniej szyby - są cieńsze, gorzej wykonane i szybciej się niszczą. Obejrzałem tańsze zamienniki i zdecydowanie WARTO przepłacić za jakość...
Jak kogoś interesuje skuterowy temat to polecam mój artykuł sprzed ponad roku - można go przeczytać tutaj Moje skuterowe fotki są zaś tutaj