Poszukaj w Google...

wtorek, 15 marca 2011

Internet Explorer 9 - gorące badania

Microsoft udostępnił swoją przeglądarkę internetową w wersji numer 9. Nie działa ona już na XP - wymaga co najmniej Visty. Jako użytkownik Seven w wersji 64bit - postanowiłem zbadać co nowego zaoferował największy producent software na świecie. Od razu uprzedzam że będę subiektywny - bo IE nienawidzę i wiem dokładnie za co. Zawiera on zestaw pewnych diabelnie mnie irytujących błędów i niedoróbek. Z wersji na wersję - one nadal tam są. Zatem lecimy z testem na gorąco. 

Wszedłem na stronę Microsoft i widzę do pobrania instalator o masie jakichś 2MB - dobrze oczywiście wiem że to instalka online - a więc resztę sobie dossie sama. Szukam więc wersji offline - z ciekawości ile waży. I co? I jak zwykle - 35MB. Wieeeeelka krowa. Dla porównania - instalka Opery to 8,9MB. I niczego nie dociąga. Pliczek się na szczęście szybko ściągnął - albo marne zainteresowanie, albo mają dobre serwery;-). Instalujemy zatem. I oto mym oczom objawia się instalator który mnie o nic nie pyta. Na nic nie mam wpływu - instaluje się gdzie chce i jak chce. W Operze i Firefoxie można zdecydować o miejscu docelowym itp. Wiem że IE jest częścią Windows i dlatego ma ściśle ustalony sposób instalacji - ale naprawdę nie zaszkodziłby Windowsowi rozwód z IE. Ja osobiście używam innego eksploratora plików niż wbudowany IE i bardzo by mnie ucieszyło gdyby IE nie był tak wszyty w Windows. Czas instalacji tego cuda - ok. 3 minut na procesorze i5. MARNIE. I na deser restart obowiązkowy. Długotrwały bo z elementami konfiguracji systemu i stosowania aktualizacji. W sumie całość operacji to 6 minut. DNO. 


Po restarcie odpalam IE 9 i widzę minimalistyczny interfejs. Ładny, surowy. Tylko całkiem do dupy. Nie mogę jak w Operze czy FF zmienić kolejności przycisków. W starej wersji też nie mogłem więc się nie dziwię. Widzę natomiast pewną poprawę w stosunku do IE 8 - zniknął irytujący kreator który pojawiał się przy uruchamianiu i którego trzeba było "zaliczyć" bo się inaczej nie dało go pozbyć. Zatem jeden byk naprawiony. 

IE 9 uruchamia się w okamgnieniu - niesamowite. Poprawili jeden z najbardziej upierdliwych błędów. Nie trzeba już czekać aż ślamazarna kobyła łaskawie się podniesie i wczyta stronę startową. Otwieram zatem dwie karty i klikam w przycisk zamknięcia przeglądarki. Oczywiście wyskakuje okienko pytające czy zamknąć kartę czy wszystkie karty. Skoro kliknąłem w przycisk ubicia przeglądarki - to po co się upewniać? Debilem nie jestem, wiem w co kliknąłem - karty mają swoje przyciski zamykania. Tak, wiem - wystarczy raz zaznaczyć że ma zawsze zamykać wszystkie. Ale ja nie zawsze mogę dokonać tego wyboru, bo siadam do komputerów różnych  użytkowników i nie chcę/mogę wybierać.


Po ponownym odpaleniu przeglądarki - oczywiście wstaje tylko z kartą domyślną. Czyli nadal dupa - nie wpadli na to żeby odtwarzać przeglądarkę z chwili zamknięcia. MINUS! Po przegrzebaniu menu - nawet nie znalazłem takiej opcji. Pora sprawdzić kolejnego babola.

Oto mój absolutnie ulubiony byk - okienko w którym konfigurujemy zaawansowane opcje przeglądarki. Jest w nim mnóstwo opcji i dwa skrolery - poziomy i pionowy. Żaden cymbał który projektował tą przeglądarkę już od wersji chyba szóstej - nie poprawił tego byka - okna nie da się bowiem rozciągnąć. Ustawianie w nim czegokolwiek wymaga ciągłego przesuwania opcji. Robienie tego na ekranie netbooka z touchpadem to bardzo wyszukana perwersja, którą przebije chyba tylko trackpoint. Ktoś powie - ustawiasz raz i cześć. Odpowiem - mam ileś kompów u klientów które obsługują zaawansowane systemy bankowe, które pracują tylko w IE - regularnie muszę dłubać w tych opcjach i naprawdę mnie to denerwuje. Takie niedoróbki świadczą o ogólnym braku sensownej koncepcji ergonomii produktu, nadzoru jego wykonania i testów działania. Rozwiązanie jest debilnie proste - zamiast listy w tej zakładce - dajemy przycisk po kliknięciu którego otworzy się owa lista w nowym, możliwym do rozciągnięcia oknie. Dla programistów - jakieś 2 minuty roboty.


IE 9 z otwartymi trzema stronami w kartach - odpala cztery procesy. Każdy wciąga jakieś 40-70MB RAM, w zależności od tego co na niej jest. Otwarcie pustej karty - 6MB. Znowu źle - Chrome aby wyświetlić stronę www.gazeta.pl - pożera połowę tego co IE 9, a nie jest napisany przez firmę która stworzyła system operacyjny! KOSZMAR.

Pobieżne dość testy, według moich subiektywnych kryteriów wykazały że Microsoft nadal nie potrafi mi zaproponować niczego sensownego w dziedzinie przeglądarek. Jeszcze sporo ordynarnych niedoróbek do poprawienia, aby się to coś dawało używać. Zwisa mi zupełnie jak superwydajnie wypada przeglądarka w wydumanych testach na cyferki podczas przetwarzania javy czy HTML5. To jak porównywanie długości penisa przez chłopców. Ja oczekuję funkcjonalności i ergonomii - a to KULEJE! Tradycyjnie już Microsoft wziął na warsztat starocia, podtuningował nieco kod, dodał 3 bajery, poprawił dwa błędy - czyli klasyczne leczenie syfa pudrem. Pozostaję twardo przy Operze i Chrome. IE 9 - nadal jako ostateczność do stron które zrobione zostały chyba przez opłacanych przez MS webmasterów;-) W sumie ja nie spodziewałem się po IE 9 przełomu, ale liczyłem na dostarczenie pełnosprawnego produktu;-) Powodzenia w używaniu. Na pewno jest lepsza od wersji nr 8. Jednak do miana "przeglądarka internetowa" - droga jeszcze daleka;-)

9 komentarzy:

  1. Directory Opus? Świetna nakładka na explorera. Mam, używam, gorąco polecam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak, Directory Opus - to raczej zamiennik niż nakładka;-) Tym niemniej nieszczęsny IE nadal mieszka gdzieś tam w systemie i pożera zasoby niepotrzebnie. Seven w stosunku do XP - to kobyła. A robi to samo. Jest systemem operacyjnym. A raczej próbuje go udawać.

    OdpowiedzUsuń
  3. Sam jesteś trackpoint. To najlepsze narzędzie do sterowania kursorem, tylko trzeba się przyzwyczaić. Zatwardziali przeciwnicy zgodnie przyznawali, że "coś w tym jest" jak dostawali po dupie w byle gierkę FPP, którą sami wybierali (i to grając myszkami). ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. i tak to jest jak ktoś nie używa GPO a potem płacze na blogu... Są tacy którzy ręcznie konfigurują IE na kolejnych komputerach; oczywiście - szanujemy ich ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Część rzeczy leci z GPO, ale część muszę co jakiś czas ustawić ręcznie - jak się wysypie po raz enty współpraca IE z Javą i aplikacja bankowa przestaje działać. Mam takich kompów kilka w sieci i żadne GPO im nie pomoże. Pozostali mają rekomendację do nieużywania IE w żadnej wersji - używają Chroma, FF, Opery - jak im wygodnie. Ja nie dręczę swoich userów IE. Wyrozumiały jestem...

    OdpowiedzUsuń
  6. Coś kręcisz - GPO synchronizuje się samoczynnie rzy każdym logowaniu usera/stacji do domeny i odświeża polisy - więc ustawienia Javy i JS zostaną też odświeżone, chyba że nie są skonfigurowane...

    Wyrozumiałość rzecz zacna - o ile lokalna polityka bezpieczeństwa firmy nie zabrania i stacji niewiele.

    OdpowiedzUsuń
  7. Tyle teoria. W praktyce wygląda to tak że jeden z kompów nagle przestaje pracować z bankowym ustrojstwem - bo tak. Nie pomaga restart kompa. Temat leczy ręczny restart ustawień IE, usunięcie Javy, ponowna instalacja i wsio znowu rusza. W tym czasie pozostałe komputery pracują normalnie, a wzmiankowany nie załapał żadnej aktualizacji - bo one idą przez WSUS i akceptuję to ręcznie. Normalna zagadka produkcji M$ i banku;-)

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie teoria. Jak w GPO masz skonfigurowane policy dla Javy a uaktualnienia dystrybuujesz przez AD (wylaczony / zabroniony java updater lokalnie) to nie ma bata zeby przestalo cos dzialac. Ustawienia za kazdym przelogowaniem stacji zostana odczytane z serwera AD. Warunek - stacje w domenie i poprawna konfiguracja.

    OdpowiedzUsuń
  9. Powtórzę - tyle teoria. W praktyce któraś jedna maszyna nagle przestaje działać i pomaga to co opisałem. Komp nie dostawał żadnej aktualizacji, a przestaje działać IE z aplikacją bankową.

    OdpowiedzUsuń