Jesienią zeszłego roku w firmie dla której pracowałem, zaczęły się pojawiać niepokojące sygnały. Niby nic wielkiego, ale coś wisiało w powietrzu. Nie wdając się w szczegóły - trzeba było działać, aby pracy nie szukać. Siedziałem, analizowałem, liczyłem - wychodziło na to że mogę pójść na swoje i całkiem nieźle na tym wyjdę. Robił będę nadal to samo, dla tych samych klientów, ale na własny rachunek. Korzyści widoczne gołym okiem - sporo rzeczy będę mógł zaliczyć w koszt prowadzenia działalności, no i przez pierwsze dwa lata - preferencyjna składka ZUS.
Sama operacja założenia działalności nieco mnie przerażała, szczególnie osławione jedno okienko. Nie znoszę jakiegokolwiek kontaktu z jakimkolwiek urzędnikiem. Nawet jeśli miałby przypiąć mi medal. Okazało się jednak że nie będę musiał palcem kiwnąć jeśli chodzi o rejestrację - bowiem biuro księgowe na którego usługi się zdecydowałem - zrobi to za mnie. Jedna wizyta, rozmowa z kimś w rodzaju opiekuna klienta i podpisałem umowę z TaxCare. W internecie opinii o nich mnóstwo, negatywnych i pozytywnych. Olałem wszystkie bo się mniej więcej równoważyły. Najwyżej jak mi się nie spodoba to sobie pójdę gdzie indziej...
Dobrze ponad godzinę zajęło wypełnianie papierków - gdzie ja tylko podawałem dane. Niczego nie musiałem pisać własnoręcznie, poza podpisaniem pełnomocnictw. Dostałem info na konto jakiego urzędu mam przelać parę zł za rejestrację płatnika VAT, oraz wydrukowane zgłoszenie do ewidencji. Ten jeden dokument musiałem dostarczyć do dowolnego urzędu gminy/dzielnicy. Udałem się tam następnego dnia rano i w sumie w ciągu 10 minut, z jednym tylko zgrzytem - załatwiłem. Dwa dni później dostałem informację że jestem już przedsiębiorcą i mój Wpis do Ewidencji - dostępny jest na specjalnej stronie w internecie. Luksus...
W ramach współpracy z TaxCare - dostałem od razu konto firmowe w IdeaBank, oraz panel księgowy w którym mogę wystawiać faktury i prowadzić całą księgowość. W sumie całkiem sensowny pakiet za rozsądną cenę (189 zł netto za komplet, do 30 faktur w miesiącu). Jednak IdeaBank mi ostro podpadł, bowiem odbili pierwszy przelew, twierdząc ze konto nie jest aktywne. Dostęp do niego miałem (wszystkie loginy wysłali zaraz po podpisaniu umowy z TaxCare), napisu że nieaktywne nie było. Okazało się że nie mieli mojego Wpisu do Ewidencji - co jest śmiesznym tłumaczeniem - skoro jest dostępny dla każdego na stronie www.ceidg.gov.pl - NIP wystarczy podać a ten mieli. Oczywiście naprawili ten problem po telefonie do mojego opiekuna i zrobieniu małej aferki. Zgrzyt był jednak tak poważny - że założyłem konto firmowe w banku gdzie mam swoje konto prywatne i póki co tego w IdeaBank używam do płacenia podatków i ZUS. Jest to o tyle wygodne że księgowy zakłada mi tam zlecenia przelewów, a ja je tylko akceptuję. Nie muszę myśleć ile i na jakie konto, komu i za co. Jako leń - doceniam to rozwiązanie, więc jak nabiorę zaufania do IdeaBanku - to pewnie będę go używał w pełnym zakresie.
Zastanawiałem się nad siedzią firmy (to jeszcze przed jej rejestracją) - miałem wybór pomiędzy rejestracją w miejscu zamieszkania (dla mnie kłopotliwe, bo wynajmuję mieszkanie i musiałbym umowę renegocjować, nie chciałem generować problemów sobie i właścicielowi) a najmem jakiegoś lokalu (koszty). W grę wchodziło jeszcze wynajęcie wirtualnego biura, ale to też nieco kosztuje. Dlatego dogadałem się z jednym z klientów i mam u niego swoją siedzibę w ramach częściowego barteru. Recepcjonistka przyjmuje przesyłki kierowane do mnie, nie mam więc z tym problemów - koniec z awizami w skrzynce, a i zęby listonosza bezpieczne. Mogę też bez problemu nadać paczkę, czy fax (ciekawe kiedy technologia faxu wreszcie padnie;-).
Oczywiście jako poważny byznesmen - mam wizytówki, firmową domenę (strona się robi) i komóreczkę. Nie mam natomiast pieczątki i wszystko wskazuje na to że tego atrybutu nie będę musiał posiadać - kult pieczątki dobiegł końca w Polsce. I bardzo dobrze...
Oczywiście jako poważny byznesmen - mam wizytówki, firmową domenę (strona się robi) i komóreczkę. Nie mam natomiast pieczątki i wszystko wskazuje na to że tego atrybutu nie będę musiał posiadać - kult pieczątki dobiegł końca w Polsce. I bardzo dobrze...
Pieczątka powiadasz...
OdpowiedzUsuńSpróbuj odebrać przesyłkę lub.. załatwić coś w miłościwie nam panującym Urzędzie Skarbowym, bez pieczątki ani rusz, przynajmniej w naszym Piotrkowskim.
Ap ropo FAXu, żyje i ma się dobrze tak jak dyskietki w ZUSie. Zobacz, że dla leniwych jest masa usług typu fax2mail IMHO dużo wygodniejszych.
PS będe w niedzielę/sobotę w warszawie może piwko?
Kolega czyta uważnie - przesyłki odbiera recepcjonistka. Bez żadnej mojej pieczątki. Nie ma z tym problemu. Co do skarbowego - zarejestrowany jestem w warszawskim, a wszystkie sprawy załatwia moja księgowa - ona jest moim firewallem od urzędników. Fax2email znam i polecam użytkownikom;-) Nawet mam gotowe rozwiązanie które po prostu im sprzedaję.
OdpowiedzUsuńPiwko chętnie. Zapraszam po prostu do mnie. Numer znasz - zadzwoń...
Hubert: te dyskietki w ZUSie to już legenda. Od co najmniej 4 lat (przynajmniej we Wrocławiu) są eliminowane z użytku PCety z FDD. Wiem, bo pracowałem w fabryce robiącej przetarg dla ZUSu, a poza tym moja żona pracuje w ZUSie i ma kompa bez FDD.
OdpowiedzUsuńPowodzenia w maniu firmy bez pieczątki. Trzymam kciuki.
OdpowiedzUsuńDawid