Poszukaj w Google...

poniedziałek, 29 listopada 2010

Nostalgicznie;-)

Ostatnio będąc u znajomych rozmowa zeszła na tematy techniki, rozwoju technologii i przyspieszania świata. Porównywaliśmy jak korzystamy z dobrodziejstw współczesnego świata, co dla kogo się w nowoczesnych urządzeniach liczy, czego oczekujemy. Całkiem zabawnie zrobiło się jednak dopiero wtedy kiedy sięgnęliśmy pamięcią wstecz. W czasy wcale nie tak odległe jakby ktoś mógł sądzić, bo do roku 1989 najdalej. I okazało się że wiele rzeczy które nas otaczają to coś co nie istniało chwilę temu, a już dzisiaj sobie bez tego nie wyobrażamy życia. Pokusiłem się więc o małe zestawienie takich technologii i produktów które są niezbędne wręcz w codziennym życiu. Listę odnoszę do Polski (proszę więc mi nie mówić że gdzieś indziej to już było) i nie mówię o dacie wynalezienia czegoś, tylko o trafieniu pod strzechy masowo;-)




Zatem zaczynamy wyliczankę. Na pierwszy ogień telewizja i jej rewolucja. W 1989 roku dostępne były dwa kanały ogólnopolskie i nic więcej. Pomijam kanał trzeci (regionalny), bo do miana pełnoprawnego kanału trochę mu brakowało. W tych czasach na polskich domach jak grzyby po deszczu pojawiały się anteny satelitarne. Minęło od tego momentu - 21 lat. Chwilę wcześniej zaczęła się inna rewolucja telewizyjna - wymiana starych Rubinów i innych telewizorów czarno-białych na kolorowe, zachodnie cacka. Sklepy z tym towarem pojawiały się dziesiątkami, a pod każdym kolejka.

Potem pojawiły się kablówki, prywatne telewizje, rynek TV okrzepł i druga fala szału wybuchła w momencie wprowadzenia telewizorów panoramicznych, ze szczególnym nasileniem po spadku cen plazm i LCD. Pierwsze plazmy pojawiły się w sklepach w 2000 roku - ledwie 10 lat temu. Pożerały dziką ilość prądu i kosztowały 60 tys. zł. Nie oferowały oczywiście FullHD, ani nawet HD Ready. Te dwie opcje pojawiły się dosłownie 4 lata temu. Dzisiaj wkracza jeszcze 3D. Wszystko po to aby napędzić sprzedaż, bo jak jest sprzedaż to pracują fabryki. Ludzie mają pracę i coś kupują. Prawo popytu i podaży.

Nie można zapomnieć o internecie i tym co ze sobą niesie. Pojawił się w Polsce w 1991 roku, ale naprawdę popularny stał się jakieś 5 lat później. Telekomunikacja Polska wprowadziła numer dostępowy dla każdego chętnego wyposażonego w modem i to było impulsem rozwoju internetu do obecnej postaci. Dzisiaj mało kto zastanawia się nad historią, kiedy np. rozmawia z kolegą przez Skype. A to też przecież młodziutka usługa. Pierwszą rozmowę głosową przez internet wykonałem w 1999 roku używając Buddy Phone - programiku który współpracował z ICQ. Nawet pamiętam z kim rozmawiałem. Była to taka trochę sztuka dla sztuki bo obaj wisieliśmy na modemach, ale testowaliśmy technologię.

Rozmowy głosowe to nic innego jak streaming, czyli przesyłanie strumieniowe. Nazwa może nic nie mówi laikowi, ale bez tej techniki nie byłoby radia internetowego (na chwilę obecną jakieś 12 tys. stacji dostępnych gdziekolwiek jesteś), YouTube, czy innych serwisów z multimediami. YouTube to była potężna rewolucja, bowiem w 2005 roku, kiedy serwis startował - w Polsce rządziły modemy (płaciło się za czas połączenia a łącza były wolniejsze niż w przeciętnym telefonie komórkowym dzisiaj). Sam nie wierzyłem w sukces tego portalu, a tu proszę - łącza przyspieszyły, a świat zwariował na punkcie krótkich filmików. O długich, pociętych na kawałki wspominał nie będę.

Kolejny przystanek nostalgiczny to MP3. Premiera to 1991 rok, ale nie bardzo było wiadomo co z tym zrobić. Raczkujący internet jednak pokochał MP3, bo pozwalał na kilkunastokrotne zmniejszenie plików z płyt CD. Możliwe stało się przesyłanie muzyki przez internet, powstały serwisy umożliwiające wymianę muzyki (słynny Napster) i nic nie mogło zatrzymać pochodu MP3 przez świat. Co ciekawe - pierwsze odtwarzacze pojawiły się trochę później i nie spotkały z wielkim entuzjazmem klientów. Nadal rządził Walkman i Discman. Do Discmana zaimplementowano obsługę MP3 wprost z płyt, ale nie tak od razu.



 Pierwszym odtwarzaczem przenośnym umiejącym odtwarzać format MP3 był Eiger Labs MPMan F10 firmy SaeHan wypuszczony dopiero w 1998 roku. Poważny sukces odniósł dopiero jego konkurent - Diamond Rio PMP300 z tego samego roku. Oba miały po 32MB (megabajty) pamięci. Bo pamięć flash kosztowała wtedy bardzo drogo (Rio wyceniono w Polsce ponad 1200 zł). Upowszechnienie i wszechobecność empetrójek to jeszcze jakieś dwa lata, zatem od 10 lat dopiero towarzyszy nam muzyka w tym formacie również poza domem. Tyle że obecnie najczęściej chyba dobiega z komórek - które stały się kombajnami multimedialnymi.

A skoro zahaczyłem o komórki - GSM w Polsce pojawił się pod koniec 1996 roku. Celowo pomijam Centertela i analogowe komórki, bowiem były drogie i niedostępne dla ludu. W 1996 wystartował PlusGSM, ale miał marny zasięg. Kolejne dwa lata zajęło rozbudowanie sieci, a następnie konkurencja wymusiła spadek cen. To spowodowało że komórka trafiła do ręki przeciętnego obywatela. Dopiero w 1998/99 roku komórki stały się powszechne. Minuta rozmowy kosztowała nawet 3 zł, ale to nie przeszkadzało. Wszyscy chcieli rozmawiać;) Telefony były toporne, umiały dzwonić i wysyłać sms. Monochromatyczne wyświetlacze, piszczące dźwięki i rozmiary cegiełki. Minęło 12 lat. Mamy w telefonach - player mp3, mp3 jako dzwonki, kolorowe i duże wyświetlacze, dostęp do internetu, rozbudowane książki adresowe, gry i rozmaite aplikacje. A bateria trzyma krócej;-)

Mógłbym jeszcze sporo napisać o technice która rozwija się tak szybko że nie możemy już bez niej żyć. Jednak zachęcam do samodzielnego rozejrzenia się wokół siebie i przyjrzenia rzeczom bez których nie umiemy wyjść już z domu. Przypomnijmy sobie czasy bez telefonu w kieszeni, komputera, setek kanałów w TV, hipermarketu za każdym rogiem. Jeśli jednak drogi czytelniku obecnie masz 20 lat - nie znasz takich czasów. Dla Ciebie to wszystko było od zawsze...


Zdjęcie i informacje z Wikipedii.

3 komentarze:

  1. W tej chwili nie jestem sobie w stanie wyobrazić jak to było, że szedłem/jechałem do kogoś nie wiedząc, czy jest w domu - telefony w domach to był luksus :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Leszku, ale to było coś fajnego wg mnie. Mogłeś wsiąść na rower i przejechać się po kolegach i okazało się, że wszyscy gdzieś wybyli..ale godzine dwie jeździłeś na rowerze i dobrze Ci zrobiło a nie tak jak dziś - e nie ma Cie? to ja sobie pogram...

    brak tych technologii był motorem napędowym spotkań "in real life"... dziś niestety wiele osób zapomina, że internet powinien być tylko medium i traktują go jako cel spotkań..

    OdpowiedzUsuń
  3. @Arvind: Ale ja wcale nie mówię, że to było złe - raczej to, że teraz ciężko sobie to wyobrazić. Obecnie sytuacja jest tak ekstremalna, że dzieci sobie siedzą w domach, każdy przed swoim komputerem, i albo GG albo Skype - ot i całe kontakty towarzyskie.

    OdpowiedzUsuń