Tydzień niczego nie pisałem. Tydzień spędziłem na studiowaniu stron poświęconych ASG i zbieraniu niezbędnych gadżetów. Zarejestrowałem się na kilku dodatkowych forach, wchłonąłem sporą dawkę wiedzy o sprzęcie i taktyce. Posiadłem umundurowanie w polskim kamuflażu leśnym (wz.93). Spędziłem godzinę na przypominaniu sobie jak się używa nitki i igły - celem przyszycia plakietki Poland, którą nosiłem dwa lata temu w Iraku na moim pustynnym mundurze. Byłem gotowy...
Sobota, 31 października, wstałem skoro świt. Ubrałem się, zabrałem torbę ze sprzętem i pojechałem do Nadarzyna na strzelankę. Nie wyglądałem już jak partyzant w cywilnym wdzianku ze spluwą w łapie;-) Miałem wygodne umundurowanie, kieszenie na magazynki na kamizelce, dobre buty i kominiarkę. Poprzednim razem ganiałem po lesie z HK G36K w ręku, tym razem pożyczyłem MP5 w wersji ze składaną kolbą. Swojej broni jeszcze nie posiadam, nie wiem co mi najbardziej podpasuje, więc testuję różne.
W Nadarzynie rozgrywana była strzelanka scenariuszowa. Atakujący mieli zdobyć skrzynię, potem oczyścić budynek ambasady i przejąć dokumenty w niej umieszczone. Następnie zabić inżyniera i udać się do strefy ewakuacji, gdzie mieli bronić się przez 30 minut (do przybycia śmigłowców transportowych). Trafiłem do grupy obrońców i chyba nieźle mi poszło - na pewno udało mi się ustrzelić 3 wrogów i prawdopodobnie dwóch. Czyli całkiem nieźle jak na krótkolufowego, przeznaczonego do walk miejskich MP5 ;-)
Niedziela, 1 listopada, wstałem skoro świt. Ubrałem się, zabrałem torbę ze sprzętem i pojechałem do Nadarzyna na strzelankę. Tym razem miałem wybór pomiędzy M4CQB a M14. Zdecydowałem się na to pierwsze cacko - zdecydowanie poręczniejsze i lepiej wyważone od olbrzymiego i ciężkiego jak grzechy młodości M14. Poza tym M4 miał celownik kolimatorowy który chciałem wypróbować w praktyce. Niedziela zgromadziła zdecydowanie mniej miłośników walki niż sobota - nie dobiliśmy chyba do 30 osób. Jednak mimo tego, a może dzięki temu - rozgrywki były szybkie, dynamiczne, trup ścielił się gęsto, kulki latały seriami. Zabawa wyśmienita. Dostałem serią po pośladkach, oraz w czoło. Pierwsze miejsce jest przystosowane do obrywania - ładnie amortyzuje;-) Jednak kulka uderzająca w czoło na dystansie mniejszym niż 20-25m ma na tyle dużą siłę, że przecina skórę. W końcu czaszka jest zaraz za czołem. Tak więc w niedzielę utoczyłem po raz pierwszy krwi własnej w walce;-) Wrogów ubiłem na pewno kilku;-)
Po powrocie do domu nie padłem na twarz jak dwa tygodnie temu. Jednak mam jeszcze siłę;-) W następny weekend też pojadę powalczyć. Żona się tylko lekko puka w czoło;-) Zdecydowałem się też chyba na broń dla siebie - najbardziej do gustu przypadł mi karabin szturmowy Heckler & Koch G36K. Opcjonalnie rozważam Heckler & Koch M416. To jako broń podstawowa, natomiast do budynków, gdzie rozgrywa się walki na krótszych dystansach - spodobał mi się MP5. Kompaktowy i poręczny. Na zakupy mam jeszcze chwilę i coś odpowiedniego uda mi się wybrać.
Zdjęcia pochodzą z galerii: http://picasaweb.google.pl/Uhma76/Nadarzyn011109# - Obecnie galeria z nieznanych mi przyczyn została usunięta.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz