Poszukaj w Google...

sobota, 5 lutego 2011

Rodzinka w Guglu

Rok temu dałem córce mojej swojego starego iPhone (model z pierwszej serii, ale nadal w doskonałej kondycji i działa bez zarzutu). Dziecko zadowolone było, internet w ramach domowego WiFi hasał, pocztę sprawdzić mogła - w końcu dzisiejsza młodzież posługuje się wieloma internetowymi usługami - dla nich to zwykła codzienność. iPhone rok przepracował w ręku córki i nawet nie jęknął, ale za to jęknęło dziecko - CHCĘ ANDROIDA! Trochę się zdziwiłem, no ale chyba wie czego chce. Zatem pozostało z racji okresu świąteczno-prezentowego - życzenie spełnić. 

Jako że potomstwo używało Play na kartę - ograniczyłem wybór do tego operatora. W promocji dostępny był HTC Wildfire, z całkiem zgrabnym abonamentem z pakietem danych. Idealnie. Wycieczka do salonu w pobliżu, pół godzinki, numer przeniesiony do oferty abonamentowej, umowa, podpis itp... Pozostało skonfigurować telefon, objaśnić używanie. Sam proces przeniesienie kontaktów był prosty, bo w iPhone dziecko miało ustawioną synchronizację z usługą Google za pomocą protokołu Exchange. Tak więc po wpisaniu adresu email i hasła - telefon sam sobie pobrał kontakty itp. 

Po wyjęciu z pudełka, na Wildfire stacjonował Android w wersji 2.1-update1, ale już dostępna była aktualizacja poprzez OTA. Dwa kliknięcia, dziesięć minut i już mamy Androida 2.2.1 na urządzeniu. Trochę zmian, system nieco przyspieszył (subiektywnie oceniam). Dziecko zatem porwało zabawkę i zaczęło intensywnie używać. Minął miesiąc i z raportu taktycznego złożonego przez potomka wynika iż telefon mógłby mieć większą rozdzielczość. Faktycznie bowiem Wildfire nie porywa ilością pikseli. Niestety Desire był za drogi, a nic lepszego w podobnej do Wildfire cenie - nie było w okresie świątecznym na rynku. Córka dodała jeszcze że Android jej nie ogranicza tak jak iOS. Sama decyduje o wyglądzie ekranu, ma kontrolę nad plikami na karcie pamięci, łatwość ich wgrywania, brak konieczności synchronizacji z iTunes. Nawet czternastolatki widzą ograniczenia Apple;-)

 Najzabawniejsze jest jednak to że żona porwała stareńkiego iPhone i zaczęła używać. Skonfigurowałem go do współpracy z kontem aplikacyjnym Google (podobnie jak moja Motorola i córki Wildfire), bowiem nasza  domena jest podpięta do Google Apps. Teraz cała trójka używa GTalka do łączności między nami (zamiast sms), mamy współdzieloną lokalizację (iPhone tak nie do końca;-), dostęp do wspólnych dokumentów i kalendarzy. Wiem - brzmi nieco strasznie, ale to XXI wiek - nowoczesność w domu i zagrodzie;-) Nie można stać w miejscu - stanie w miejscu oznacza cofanie się;-) Każde z nas używa swojego "telefonu" do czytania książek elektronicznych, słuchania muzyki (córka może też radia), korzystamy z emaila i GTalka, a nawet czasem gdzieś zadzwonimy;-) 

Mój iPhone - tuż po zakupie parę lat temu;-)

 Żona zażyczyła sobie w ramach najbliższej wymiany telefonów w ramach umów z operatorem - Samsunga i9000 - czyli wkrótce w domu pojawi się następna zabawka z Androidem i duuuuużym ekranem;-) Podoba mi się ta perspektywa;-) Taki rozwój ma swoje plusy - zdarza się na przykład że jadąc na zakupy zapominamy zabrać kartkę z lodówki z listą niezbędnych rzeczy. Wówczas córka dostaje informację telefonicznie bądź Gtalkiem i przepisuje ją szybko i wysyła emailem. Pięć lat temu to było coś nie do pomyślenia, a nawet jeśli - to wymagało niezłych czarów;-) Ciekawe co przyniesie najbliższe pięć lat;-)

2 komentarze:

  1. Mam wrażenie że Cię zainspirowałem do tego wypisu wczorajszym zakupem samsunga galaxy S ;) dzięki za rady. android wymiata a iphone jedzie na jailbreaka i w ręce mojej córci ;) póki mi nie zacznie jęczeć że chce androida .

    OdpowiedzUsuń
  2. Częściowo zainspirowałeś;-) Bo połowę napisałem miesiąc temu, tylko nie miałem weny do dokończenia;-) Wpięcie Google Apps do używania w ramach rodziny, czy grupy znajomych to całkiem fajne rozwiązanie. No i nie wymaga tak naprawdę telefonów z Androidem czy iPhone. Obsługuje synchro po protokole Exchange z każdym w miarę nowoczesnym telefonem. Nokia czy SE zadziała bez problemu, trzeba tylko zmienić przyzwyczajenia i zintegrować książkę telefoniczną z mailową;-)

    OdpowiedzUsuń