Poszukaj w Google...

poniedziałek, 13 grudnia 2010

Dropbox - po co mi to?

Niedawno ze zdziwieniem odkryłem, że są ludzie którzy nie znają Dropboxa. Żyją nie korzystając z niego. Dziwne;-) Postanowiłem pomóc i wskazać do czego Dropbox może się w nowoczesnym świecie przydać. Artykuł ten zahaczy dodatkowo o dwa programy - KeePass Password Safe i CamScanner  Na początek krótkie info o samym Dropboxie - to wirtualny katalog w którym możemy za darmo przechowywać do 2GB danych. Dostępny jest w Windows za pomocą małego programiku, który pilnuje aby katalog na naszym komputerze był zsynchronizowany z serwerem. Katalog lokalnie zazwyczaj znajduje się w Moich Dokumentach. I tyle wiedzy ogólnej;-) Jeśli siadamy do komputera na którym nie ma zainstalowanej aplikacji - możemy się dostać do swoich plików na serwerze po prostu przez przeglądarkę internetową. Zaś na Androidzie, iPhone i paru innych urządzeniach - za pomocą małego, specjalnego klienta. 

Okienko Dropboxa

piątek, 10 grudnia 2010

Szybkie szukanie w kontaktach

Android jest systemem "mocno niedopracowanym". Stwierdzenie celowo wziąłem w cudzysłów, gdyż nie jest do końca prawdziwe. Można bowiem rozszerzyć możliwości telefonu właściwie bez większych ograniczeń. Ostatnio kolega "odkrył" że Android nie wyszukuje kontaktów po polach innych niz imię i nazwisko, oraz numer telefonu. A w przypadku dużej książki, gdzie kontaktów odpowiednio opisanych są setki - to poważny problem. Czasem trzeba szukać po polu firma, czasem po polu notatki. I tutaj z pomocą przychodzi jak zwykle niezawodny Market. Pierwszym programem na który trzeba zwrócić uwagę jest dialer Star Contact.




środa, 8 grudnia 2010

Backup SMS po raz wtóry

Półtora roku temu popełniłem artykuł o sms i ich backupie. Jednak to kawał czasu, a tymczasem w Markecie pojawił się nowy, fajniejszy program. Nazywa się całkiem podobnie - SMS Backup+. Autor reklamuje go jako zgodnego z SMS Backup, tyle że wzbogaconego o zrzut logu połączeń i MMS wraz z załącznikami. Na dodatek program ten umie przywrócić dane w telefonie, co jest ciekawe, bo zrzut danych następuje w formie emaila z odpowiednią etykietą. Jako że namiętnie używałem SMS Backup - nowa wersja nie była mi obojętna i natychmiast po jej znalezieniu - zainstalowałem i przetestowałem.



poniedziałek, 6 grudnia 2010

Kto to jest???

Każdy kto używa telefonu do pracy i ma w nim kilkaset numerów - prędzej czy później zaczyna się w tym gubić. Nie pamięta się kim był kolejny Antoś, którego zapisaliśmy w książce telefonicznej, a z opisu nijak nie wynika. Numer też na oko nieznany. Nawet jeżeli mamy porządek w swojej książce, każdy numer opisany notatką, miejscem pracy, adresem, czasem i zdjęciem opatrzony - to i tak w momencie kiedy dzwoni nasz telefon z Androidem - widzimy tylko imię, nazwisko i numer przychodzący. Za mało!


niedziela, 5 grudnia 2010

Oszczędzanie prądu w Androidzie

Jakieś niecałe 15 lat temu komórka była duża, miała dużą klawiaturę, mały wyświetlacz i baterię która starczała na jakieś 3 dni. Wyścig zbrojeń wśród producentów dotyczył czasu pracy bez ładowania i ewentualnie dzwonków polifonicznych. Rekord padł jakieś 10 lat temu - Ericsson T39 z baterią 2100mAh potrafił pracować bez ładowania ok. trzech tygodni. Chyba żaden ówczesny telefon czegoś takiego nie potrafił. Lata mijały, malały telefony, ich klawiatury, rosły ekrany, baterie pozostawały na poziomie rzędu 1400-1600mAh. Nadszedł rok 2009 - polska premiera G1. Akumulator nieduży, klawiatura się cudem ostała, ekran byczy. Czas pracy - 12h. Nędza. Motorola Milestone - czas pracy góra doba. Też nędza. Dziesięć lat wcześniej, do wspomnianego Ericssona można było kupić różne akumulatory. Niestety te czasy odeszły - jest to co producent dał. Trzeba więc bronić się inaczej przed pazernością telefonu na energię. Programowo! Zatem do dzieła.


poniedziałek, 29 listopada 2010

Nostalgicznie;-)

Ostatnio będąc u znajomych rozmowa zeszła na tematy techniki, rozwoju technologii i przyspieszania świata. Porównywaliśmy jak korzystamy z dobrodziejstw współczesnego świata, co dla kogo się w nowoczesnych urządzeniach liczy, czego oczekujemy. Całkiem zabawnie zrobiło się jednak dopiero wtedy kiedy sięgnęliśmy pamięcią wstecz. W czasy wcale nie tak odległe jakby ktoś mógł sądzić, bo do roku 1989 najdalej. I okazało się że wiele rzeczy które nas otaczają to coś co nie istniało chwilę temu, a już dzisiaj sobie bez tego nie wyobrażamy życia. Pokusiłem się więc o małe zestawienie takich technologii i produktów które są niezbędne wręcz w codziennym życiu. Listę odnoszę do Polski (proszę więc mi nie mówić że gdzieś indziej to już było) i nie mówię o dacie wynalezienia czegoś, tylko o trafieniu pod strzechy masowo;-)


czwartek, 25 listopada 2010

Wygodna praca z Androidem

Jako osoba pracująca całe dnie przy komputerze potrzebowałem wygodnego sposobu zarządzania telefonem. Idea jaka przyświecała twórcom Androida, to synchronizacja zawartości telefonu z chmurą Google. Dlatego też nie było dotychczas zbyt dużego wyboru w oprogramowaniu pozwalającym na synchronizację z komputerem. Na szczęscie twórca dość długo już istniejącego programu - MyPhoneExplorer - dodał do niego obsługę maszyn z Androidem i zdecydowanie jest to strzał w dziesiątkę.

Wiele osób potrzebuje sprawnie zrobić kopię swojego telefonu na dysku komputera, czy też łatwo napisać sms. MyPhoneExplorer (MPE) to idealnie umożliwia. Ponieważ używam słuchawki Bluetooth, którą rzadko odkładam na bok - zazwyczaj  wcale w ciągu dnia nie dotykam telefonu. Za pomocą MPE w każdej chwili mogę podejrzeć zawartość ekranu, odinstalować zbędny program, wrzucić pliki na kartę pamięci, napisać sms, przeglądać i dodawać wpisy do kalendarza, nawiązać połączenie i podczas jego trwania sporządzać na bieżąco notatkę z rozmowy.

poniedziałek, 22 listopada 2010

iPad w Erze

Nowa era nastała. Świat szaleje na punkcie iPada ze stajni Apple. Kolejni operatorzy prześcigają się w dostarczeniu użytkownikowi tego "amejzing", "łonderful", "bjutiful", "ożeszkurwajapierdolę" urządzenia. Do grona  tego dołącza właśnie Era. Firma ta chwali się doskonałymi, dobranymi dla użytkownika indywidualnie ofertami. A zatem rzut oka na ceny iPada w Erze, przy 3-letniej umowie:

Abonament
119 zł - limit 4GB, cacuszko za 999 zł
149 zł - limit 8GB, zabaweczka za 599 zł

Do tego w promocji nielimitowany transfer danych w nocy. Cud, miód i orzeszki. Szczególnie dla pracujących na trzy zmiany. Bo dla normalnego człowieka, który śpi w nocy - to tak sobie. No ale rozumiem że komuś ta oferta się spodoba i będzie nawet pasować. Jednak dla nie do końca zdecydowanych mam zestaw wyliczeń:


piątek, 24 września 2010

Zbadałem serwis Acer'a

Pisałem już kiedyś o serwisie Lenovo, o serwisie Della, zdaje się że o HP też. Tak się  bowiem składa że u różnych klientów różny sprzęt pracuje - a jak to sprzęt - się psuje... Oszałamiający poziom załatwienia sprawy w Lenovo spowodował że w ogóle przestałem tą markę sprzedawać - nie mam ochoty czekać tydzień na głupią wymianę dysku twardego (dla zainteresowanych notka o Lenovo). Żeby było zabawniej - jeszcze rok temu nie mogłem się doczekać całkowitego przejścia z maszyn Della na Lenovo. Teraz robię dokładnie odwrotnie. Serwis Della bowiem (pomijając kwestie numeru zamówienia i zasilaczy) jest chyba najlepszy z dostępnych. Każda maszyna którą kupuję ma 3 lata gwarancji Next Business Day i przyjeżdża pan serwisant celem naprawy.

Całkiem podobnie jest w HP. Pan przyjeżdża jednak tylko do serwerów i innych maszyn dużego kalibru. Laptopy się wysyła na koszt producenta. Co ciekawe - maszyny z linii biznesowej wystarczy dać kurierowi w postaci niezapakowanej - ma on bowiem specjalny pokrowiec. Bez problemu można też ustalić że wysyłamy laptopa bez dysku twardego (o ile mamy pewność że nie jest on problemem). Laptopa z linii użytkowników domowych trzeba samemu zapakować  w pudełko i zabezpieczyć. Pan kurier nie ma specjalnego pokrowca. To zasadniczo jedyna różnica w jakości obsługi - czas wykonania naprawy jest identyczny.

środa, 22 września 2010

Benelli się popsuł...

Skuter dobija do końca trzeciego sezonu i właśnie wczoraj stuknęło mu siedem tysięcy na liczniku. Z tej okazji postanowił się popsuć. Z napędu wydobywał się pisk jakby ktoś mielił kota. Pisk pojawiał się i znikał, przy różnych prędkościach obrotowych. Momentami kojarzył się z dźwiękiem ślizgającego się paska, ale był bardziej metaliczny. Dotoczyłem się jakoś do domu nie płosząc przechodniów. Rano zebrałem narzędzia i zaatakowałem przeciwnika;-)