Poszukaj w Google...

niedziela, 18 października 2009

Jak mnie wszystko boli

Zachciało mi się na stare lata więcej ruchu;-) Rower jest fajny, ale Warszawę zjeździłem wzdłuż i wszerz. Biegać nie znoszę - bo bezcelowy bieg po betonie lub asfalcie - to perwersja dla mnie niedostępna. Siłownia - bezcelowe dźwiganie tego i owego - nuda... Co więc mi pozostało? Niewiele. I z tego "niewiele" nie wiedziałem co wybrać. Gdzieś tam na końcu mózgu kołatało się ASG. Co to jest? Prawdziwie męskie wyzwanie - walka i jeszcze raz walka.





Ładowanie magazynka w wolnej chwili. Mieści kilka tysięcy kulek.

ASG to moim zdaniem wyższa forma paintballa. Wyższa, bo oparta na replikach prawdziwej broni, a do tego wymaga uczciwości. Do trafienia trzeba się przyznać, bo w ASG nie ma kulek z farbą. Ta konieczność powoduje że gra się uczciwie. I dzięki temu bardzo prawdziwie. Dzisiaj miałem okazję spróbować ASG po raz pierwszy w życiu. Chyba mnie urzekło. Adrenalina pompowana do żył w końskiej dawce, świadomość że ktoś być może mnie obserwuje, a ja sądzę że to on jest celem;-) A po chwili uderzenie kulki - i wiem że zostałem trupem...



Ta broń ma magazynek na 3 tys. kulek i spory zasięg.

Poczułem że gry typu FPS w które gram od lat - to jednak nie to co prawdziwa walka. Jak padałem twarzą w leśną ściółkę, to czułem jej zapach. Czułem wilgoć, słyszałem trzask pękających gałązek - czad. Kiedyś uwielbiałem symulatory lotnicze. Jak przeleciałem się w prawdziwym trenażerze Su-22 - przestałem grać w komputerowe symulacje - to już nie było to. Brak adrenaliny i brak smaku czegoś rzeczywistego. Obawiam się że to samo dotyczy ASG - jak się spróbowało to żadna gra komputerowa nie daje tej adrenaliny i radości.



Powrót po walce.

Dziękuję sochaczewskim miłośnikom ASG za umożliwienie mi "degustacji" tego specyficznego sportu. Jeszcze nie raz do siebie nawzajem postrzelamy;-) Szczególne podziękowania składam ARIemu - dzięki za wprowadzenie w temat.

Po powrocie do domu - czułem jak bolą mnie nogi, plecy, ręce. Położyłem się spać, po dwóch godzinach było nieco lepiej - boję się poranka;-) Jakoś to przeżyję i za tydzień znowu postrzelam...

1 komentarz:

  1. Dziekuje bardzo za wspolna zabawe, naprawde bylo bardzo pozytywnie :)
    Serdecznie pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń