Dzisiaj na Wykopie pojawił się tekst o wyższości sikania sobie na stopy pod prysznicem, kontra robienie tego do muszli klozetowej (lub pisuaru). Korzyścią ma być ponad 4000 litrów wody zaoszczędzone rocznie. W komentarzach opisałem jaka to piramidalna bzdura, ale postanowiłem napisać o tym szerszą notkę.
O co chodzi? Jak nie wiadomo o co to zazwyczaj o pieniądze. Ekologiczne organizacje żyją bynajmniej nie za darmo. Muszą mieć kasę. Aby ją pozyskać - trzeba robić szum. Tym razem poszło o oszczędzanie wody w toalecie. Sens oszczędzania wody, tak naprawdę jest tylko wtedy gdy mamy własną studnię. A obok nas własne studnie ma dziesiąt innych gospodarstw. I jeżeli wówczas wszyscy oszczędzamy - to wszyscy mamy wodę.
Ludność "miastowa" ma prościej. Na przykładzie Warszawy opowiem krótką historię. Otóż w Warszawie istniało w latach 70-tych i 80-tych XX wieku sporo zakładów przemysłowych. Zużywały one kosmiczne ilości wody. Woda w Warszawie pochodzi z Wisły, a konkretnie spod siedmiu metrów jej dna. Ze względu na te zakłady i ich zapotrzebowanie - zaprojektowano układ na wysoką wydajność. Zwykli ludzie płacili za wodę ryczałtem, nie było wodomierzy.
Nadeszły lata 90-te XXw. Nastała era wodomierzy, ekologii, oszczędności. Ludzie wymienili stare spłuczki na nowoczesne, ekologiczne. Zaczęli dbać o uszczelki w kranach, zmywać w mniejszej ilości wody, kupili wypasione zmywarki. Zakłady przemysłowe padły, a te co przetrwały - przeszły na zamknięte obiegi wody. System wodociągowy jakoś nie chciał się skurczyć. Zaprojektowany na wysoką wydajność - dostarczał poniżej połowy tego co mógł. I stała się rzecz niesamowita. Woda, która spod dna Wisły juz była niemal krystalicznie czysta - zaczęła się wtórnie zanieczyszczać w magistralach. Bo nie było takiego przepływu jak kiedyś. Bo przecież wodę trzeba oszczędzać, bo jest jej mało i to kosztuje.
Doszło i ciągle dochodzi do takich sytuacji, kiedy ekipa wodociągów jedzie na koniec długiej magistrali wodnej - tam otwiera zasuwę i dziesiątki, setki metrów sześciennych wody wyrzuca na ziemię. Po to żeby usunąć z systemu wtórnie zanieczyszczoną bakteriologicznie wodę. Bo za wolno płynie w rurach. Bo rury zaprojektowano na dużo większe zużycie...
Ktoś rzuca nośne hasło - Godzina dla Ziemi. Wstrzymajmy się ze zużywaniem wody i prądu. Pomóżmy ziemi. Gówno prawda. Ludzie w dyspozytorniach elektrowni i wodociagów jak słyszą takie hasło to wyciągają służbowego pampersa. Wiedzą co ich czeka. Wodociągi obserwują wykresy zużycia i obniżają ciśnienie w sieci - gdyby tego nie zrobili - wysadzi rurociągi. To samo w elektrowni - stopowanie obrotów turbin, obserwacja poboru, dostrojenie produkcji. Elektrownia i wodociągi to nie pstryczek w naszej ścianie i kran w łazience. Nie da się, ot tak, wstrzymać produkcji. To olbrzymia maszyneria ze swoim bezwładem.
Mija "Godzina dla Ziemi". Ludzie rzucają się do czajników, łazienek - rozpoczyna się wielkie gotowanie wody na kawę/herbatę, zaległe sikanie i spuszczanie wody. Elektrownie muszą w jak najkrótszym czasie wyprodukować prąd. TAK - WYPRODUKOWAĆ!!! Prądu nie da się zmagazynować w takiej skali. Podobnie jest z wodą - trzeba zwiększyć jej ciśnienie w sieci. Nie można tego zrobić nagle - bo nie wytrzymają rury. To skomplikowany system, którego działania nawet nie staram się tutaj przybliżyć. Albo wierzycie albo nie.
Co mają z tego zwykli ludzie? Nic. Co mają z tego elektrownie/wodociągi? Nic, stres jest gratis. Co mają z tego ekolodzy? Zajebistą reklamę. A gazety mają czytelników, telewizja widzów. Temat jest modny, medialnie nośny. Nieważne że efekt cieplarniany to pic na wodę wyssany z palca, że braki wody owszem są, ale tam gdzie i tak jej nie ma, a nie w Europie. Biznes się kręci a nieświadomy Kowalski w tym uczestniczy i jeszcze w to wierzy....
Info dla wierzących w globalne ocieplenie. Sprawdźcie ile trwała na terenie Polski epoka zlodowacenia. Potem sprawdźcie od ilu lat ludzkość rejestruje dokładne dane pogodowe. Potem się zastanówcie i przestańcie wierzyć w każdą pierdołę jaką napiszą w gazecie. Myślcie samodzielnie!!!
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńJeżeli chodzi o oszczędzanie wody, to powinniśmy zwrócić uwagę na kondycję kranów w domu, które mogą przeciekać. Aby temu zaradzić najczęściej trzeba wymienić starą uszczelkę. Przy wyborze właściwego materiału uszczelniającego trzeba sprawdzić jego wymiary. Takie uszczelki jak oringi, które można dostać np. w sklepie z wyrobami gumowymi https://powerrubber.com/ różnią się znacznie pod względem wymiarów. Wymiarowanie ma olbrzymi wpływ na przeznaczenie danej uszczelki.
OdpowiedzUsuń