Jak wytrwali czytelnicy pamiętają - czekam ciągle na przeniesienie numeru do Ery. Z Orange - dla ścisłości. Rys historyczny:
- umowa podpisana 3.06.2009 na transfer numeru i świadczenie usług.
- w dniu 18.06 kończył sie okres rozliczeniowy w Orange, więc Era wyposażona w pełnomocnictwa ode mnie - miała 15 na wypowiedzenie w moim imieniu umowy. Potem 30 dni okresu rozliczniowego i z dniem 19.07 - numer powinien być w Erze.
- w dniu 20.07 nadal nie był, pobudzona Era zaczęła szukac przyczyny problemu
- kilka dni później, dla ułatwienia poszukiwań - uruchomiłem UKE. Zapewne ożywczo podziałało na obu opów, bo:
- 22.08 wpadłem do salonu Ery z pytaniem o sukcesy w przenoszeniu numeru. Okazało się iż w systemie odnotowano, że już 18.09 Orange uwolni numer i 19.09 obudzi się on w Erze. Zaiste - po 3 miesiącach z hakiem - to wykurwisty sukces.
Teraz czekam na realizację obietnicy. Dla równowagi zażądałem od Ery zwrotu 2x85zł, które to zapłaciłem w Orange za abonament. Bo godziłem się na opłacanie go do 18.07 i ani dnia dłużej. Dzięki czyjejś indolencji - musiałem 2 miesiące extra płacić. Więc ktoś musi mi to oddać. Jak nie Era, bo stwierdzi że to z winy Orange, to Orange dostanie reklamację. Jak nie pomoże - znowu do gry wejdzie UKE i dorzucę UOKiK. Na koniec pójdę do sądu. Dla zasady. Klienta nie wolno dymać. Klienta trzeba szanować, nawet jak od Ciebie odchodzi. Bo skąd wiesz czy kiedyś nie wróci? Orange spotka kara większa niż się spodziewa, bo przeniosę do innego operatora wszystkie telefony i karty do transmisji danych klientów, których obsługuję. Erę jeśli kłamie - spotka to samo. Zarobi na tym Play lub Plus. Jeszcze nie podpadli...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz