W ramach nauki języka polskiego są do przeczytania rozmaite lektury. Zazwyczaj na początku roku podawane są tytuły, a dziatwa stara się owe lektury z bilbioteki szkolnej lub innej pozyskać. Jak pamiętam ze swoich szkolnych lat - z różnym skutkiem, bo zazwyczaj jest za mało egzemplarzy. A na lekcję książkę mieć trzeba i nauczyciela nie obchodzi że w bibliotece nie ma.
Córka wróciła ze szkoły juz pierwszego dnia z listą lektur. Jak klasyczny miłośnik cyfrowych nośników - sprawdziłem co z listy jest w necie w postaci ebooków. Zasadniczo wszystko, a autorzy byli tak mili że nie żyją już wystarczająco długo, więc można legalnie ich dzieła czytac elektronicznie. Zawołałem potomstwo, które to wychowuje się na cyfrowych nośnikach;-) Poinstruowałem gdzie lektury leżą. Latorośl wie że musi odpalić swojego kompa, podłączyć się do domowego serwera, zassać konkretny plik, przetworzyć na format PRC i załadować do swojego Palma Tungstena. Potem tylko poinstruowałem ją jak się robi bookmarki w MobiReaderze (żeby mogła cytaty oznaczać i łatwo wyszukiwać).
I wszystko byłoby kul, gdyby nie moja żona:
- A co będzie jak nauczycielka powie że nie może być elektronicznie?
No tak, kobieca logika... Ale problem rozwiązał się szybko - dziecko poszło do pani od polskiego, objaśniło że ma ojca informatyka, pani pokiwała ze współczuciem głową i powiedziała że nie widzi problemu - może mieć lektury na Palmie;-)
I tak oto nowoczesność w szkolnictwie stała się faktem. Aż żałuję że nie chodzę sam do gimnazjum...
A gdzie podziękowania dla mnie za użyczenie Tungstena? ;)
OdpowiedzUsuńBTW - znasz http://wolnelektury.pl/ ?
Ależ dziękuję i przypominam złosliwcze że to był barter;-)
OdpowiedzUsuń