Kolejny odcinek cyklu o starych grach z Amigi. Na tapetę weźmy dzisiaj Worms w "wersji reżyserskiej" czyli Directors Cut. To chyba najfajniejsza i najbardziej grywalna wersja tej gry. Wyposażono ją w bardzo szeroki wachlarz ustawień zachowań broni i robaków. Ale od początku...
Worms to gra która podbiła świat. Robaki stworzyła firma Team 17 i pierwsza ich odsłona pojawiła się w 1994 roku. Gra ukazała się w wielu wersjach, na chyba każdy system operacyjny. Wydano ją również na konsole Sony, XBox, a nawet iPhone. Twórcy Worms stworzyli też wersję 3D, ale nie odnosiła ona takich sukcesów jak klasyczna 2D, co zresztą widać po stosunku ilości wersji 2D i 3D. Klasyka obroniła się wyśmienicie;-)
O co w tym chodzi? Mamy drużynę robaczków, uzbrojonych po zęby. Mamy drużynę (lub więcej) przeciwników. Mamy wiatr w oczy lub w plecy, księżycowy krajobraz i proste pozornie zadanie - przeżyć i wyeliminować przeciwnika. Rozgrywka odbywa się turami, naprzemiennie. Do dyspozycji mamy bazooke, granaty zwykłe i rozpryskowe, shotguna, ciosy karate, miny, dynamit, nalot dywanowy i kilka innych przyjemnych narzędzi. Co jakiś czas pojawia się zrzut medyczny, albo bojowy. W tym drugim można znaleźć takie dziwaczne bronie jak bomba bananowa, stara wybuchająca kobieta, szalony gołąb i owca. Rozgrywka jest naprawdę fascynująca, przy jednym komputerze mogą grać maksymalnie cztery osoby - co w czasach raczkującego w Polsce internetu było bardzo wygodne;-)
Wersja Directors Cut daje bardzo duże pole do manewru jeśli chodzi o konfigurację gry. Mamy wpływ na każdą broń. Możemy regulować jej siłę, można zastrzec która broń dostępna jest od jakiego momentu pojedynku, ustalić ilość amunicji. Regulujemy też potęgę intelektu przeciwników obsługiwanych przez komputer.
W dzisiejszych czasach gra nie rzuca na kolana grafiką, ale kiedy sie ukazała po raz pierwszy - Windows 95 dopiero szykował się do trafienia na półki w sklepach, a najszybszym procesorem w PC było Pentium 75MHz. No i nie było monitorów LCD;-) Amiga już wtedy oferowała prawdziwy system operacyjny i wyśmienite gry. Które zresztą później portowano na Windows. Tak jak właśnie Worms. Robaczki w wersji Amigowej są zupełnie miniaturowe, ale fantastycznie zanimowane. Wersja windowsowa jest bardziej cukierkowa, wersja zaś 3D aż ocieka lukrem. Podobnie jak w przypadku Lemmings o którym pisałem poprzednio - zdecydowanie wolę tą prostą wersję z Amigi. Najbardziej niewiarygodny jest fakt że cała gra mieściła się na trzech dyskietkach 880kB. Tak - osiemset osiemdziesiąt kilobajtów - inaczej mówiąc - mniej niż trzy megabajty! Dzisiaj prawie dałoby się przesłać ją w kilku MMS...
Na zakończenie filmik z wersji chyba na Sony PlayStation - bowiem PS jako pierwsze dysponowało czytnikiem CD, dzięki czemu do gier można było dołączyć takie miłe i zabawne przerywniki. Życzę wszystkim miłego grania w klasyka...
Gwoli scislosci - pierwsza konsola z czytnikiem CD byla Sega MegaCD (1991). Byla tez taka przystawka z cd do Segi Megadrive (1988) ale to sie nie liczy... Anyway, Sega byla pierwsza, wyprzedzajac Sony o cale 3 lata.
OdpowiedzUsuń